Złota dama

Halina Konopacka zapisała się w historii Polski złotymi zgłoskami. Najpierw, w 1928 roku, wywalczyła dla naszego kraju pierwszy złoty medal olimpijski. Potem, w 1939 roku, uczestniczyła w brawurowej akcji wywiezienia do Francji zapasów złota z Banku Polskiego.

Halina Konopacka po zdobyciu mistrzostwa olimpijskiego wyszła za mąż za pułkownika Ignacego Matuszewskiego. Podczas kampanii wrześniowej, gdy Warszawie groziło już oblężenie, właśnie ten oficer, były as polskiego wywiadu, zorganizował z polecenia Rządu RP ryzykowną akcję ewakuacji 75 ton polskiego złota. Chodziło o to, by nie dostało się ono w ręce okupantów. Operacja się udała. Konopacka kierowała jednym z pojazdów tego niezwykłego konwoju.

Piękna Halina

Kariera sportowa pierwszej polskiej mistrzyni olimpijskiej trwała zaledwie siedem lat. W czasach jej wczesnej młodości wyczynowy sport kobiet uważany był bowiem za dziwactwo i ekstrawagancję. A ona była przecież dziewczyną z tzw. dobrego domu i nie chciała zszargać sobie opinii. Mimo że od dzieciństwa wykazywała się wielkim talentem w wielu dyscyplinach, sport traktowała jak zwykłą, niezobowiązującą rozrywkę. Jeździła więc na nartach, na łyżwach i konno, pływała, wiosłowała i grała w tenisa. Nie brała jednak udziału w żadnych zawodach. W latach dwudziestych XX wieku ówczesne feministki coraz głośniej domagały się jednak zalegalizowania kobiecego sportu. Na fali tych nastrojów w 1923 roku, gdy studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, 23-letnia Halina zapisała się do Akademickiego Związku Sportowego, a rok później zaczęła uprawiać lekkoatletykę. W 1926 roku pojechała na tzw. Kobiece Igrzyska Olimpijskie, organizowane przez feministki co cztery lata pomiędzy „męskimi” olimpiadami. Wygrała tam rzut dyskiem, a w pchnięciu kulą była trzecia. Kiedy więc działacze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zezwolili na udział kobiet w pięciu konkurencjach lekkoatletycznych na igrzyskach w Amsterdamie w 1928 roku, Konopacką włączono do polskiej ekipy.

W Amsterdamie Halina zrobiła furorę. Obserwatorzy nie mogli się nadziwić, że w tak siłowej konkurencji jak rzut dyskiem tak świetnie radzi sobie wysoka wprawdzie, ale szczupła kobieta. Przy wzroście 181 cm Konopacka ważyła tylko 66 kilogramów, cechowały ją jednak znakomita koordynacja ruchów i szybkość. Dziennikarze pisali, że dysk nabierał wielkiej prędkości, jeszcze zanim opuścił jej rękę. Już w pierwszym rzucie pobiła rekord świata, uzyskując 39,62 m. Bezapelacyjnie zwyciężyła.

W Amsterdamie doceniono nie tylko jej klasę sportową, lecz również urodę – wybrano ją „miss igrzysk”.

Dwa lata później lekkoatletka przywiozła kolejne złoto z następnych Kobiecych Igrzysk Olimpijskich, po czym w 1931 roku zakończyła karierę. W jej trakcie nie przegrała żadnych zawodów w rzucie dyskiem. Z racji tego, że startowała w wielu dyscyplinach, uzyskała 27 tytułów mistrzyni Polski (w pchnięciu kulą, rzucie dyskiem, rzucie oszczepem, skoku wzwyż, trójboju, pięcioboju, sztafecie 4 × 75 m, 4 × 100 m, 4 × 200 m). Dwukrotnie (w latach 1927 i 1928) wygrała plebiscyt czytelników „Przeglądu Sportowego” na najlepszego polskiego sportowca.

Leonarda Kazimiera

Naprawdę nazywała się Leonarda Kazimiera Konopacka, jednak bardzo nie lubiła swoich imion i kazała wszystkim nazywać się Haliną. Urodziła się w 1900 roku w Rawie Mazowieckiej w zamożnej rodzinie. Ojciec, Jakub, był energicznym i pomysłowym kupcem. Przeprowadził się z rodziną do Warszawy i prowadził mieszczański dom, ale na wielkopańskim poziomie. Dzieci (nasza bohaterka miała brata i siostrę) uczyły się francuskiego i gry na fortepianie. Halina, wychodząc za mąż w grudniu 1928 roku za członka elity władzy, przyszłego ministra skarbu, miała więc świetne przygotowanie do brylowania na stołecznych salonach. W Narodowym Archiwum Cyfrowym można dziś znaleźć zdjęcia Haliny Konopackiej-Matuszewskiej w sukniach balowych w towarzystwie ministrów i oficerów, a nawet prezentującej nowe kreacje jako modelka na zamkniętych pokazach w warszawskim Yacht Clubie. Porzuciła sportową karierę, ale nie całkiem – przez kilka lat była jeszcze czołową polską tenisistką. Jednocześnie zabłysnęła innymi talentami. Już wcześniej publikowała w „Wiadomościach Literackich” i w „Skamandrze” swoje wiersze. W 1929 roku Kazimierz Wierzyński, wielki poeta, a jednocześnie redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”, namówił ją do wydania zbioru wierszy w wersji książkowej. Tomik ukazał się pod tytułem „Któregoś dnia” i zawierał siedemnaście utworów.

Piękna lekkoatletka miała również talenty plastyczne, które ujawniła po wojnie, w Stanach Zjednoczonych. Malowała kompozycje kwiatowe, podpisując je pseudonimem Helen George.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa