Édouard Manet, „Martwy Chrystus i dwa anioły”, olej na płótnie, 1864, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
W 1863 roku jury Salonu, czyli oficjalnej paryskiej wystawy malarstwa, odrzuciło, jako skandalizujące, dwa słynne dziś obrazy Maneta: „Śniadanie na trawie” i „Olimpię”. W następnym roku artysta wystawił je w tzw. Salonie Odrzuconych. Obok tych dzieł zaprezentował także dwa, mniej dziś znane, ale też wywołujące skandal obrazy religijne. Jednym z nich był „Martwy Chrystus i dwa anioły”.
Dziś wydaje nam się nieprawdopodobne, że obrazy Maneta mogły wywoływać skandale. Krytyków i społeczeństwo w latach sześćdziesiątych XIX wieku szokował jednak realizm, niemal naturalizm zawarty w jego dziełach. Manet wzorował się na obrazach barokowych, wówczas uważanych za „barbarzyńskie”.
Obraz „Martwy Chrystus i dwa anioły” raził właśnie realizmem. Słynny krytyk Théophile Gautier miał pretensje, że Chrystus jest zbyt brudny. Większość krytyków zaatakowała malarza głównie za to, że ranę w ciele Chrystusa po uderzeniu włócznią namalował w lewym boku Zbawiciela, zamiast w prawym, jak było zwykle przyjęte! Jedynym krytykiem chwalącym dzieło Maneta był znany pisarz Charles Pierre Baudelaire, sam uważany wówczas za skandalizującego.
Dziś obraz Maneta wydaje nam się tradycyjny. Kontrast umieszczonej w centrum kompozycji jasnej postaci Chrystusa z ciemnym, neutralnym tłem był przecież typowy dla sztuki baroku. Z kolei sama kompozycja, statyczna, zarysowana na planie trójkąta utworzonego przez postać Jezusa oraz całun, na którym leży, nawiązuje do klasycznych dzieł renesansowych. Rozpaczające anioły dodają przedstawionej scenie uczucia.
W czasach Maneta zwrócenie się w kierunku baroku było jednak uważane za awangardę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa