Henryk Siemiradzki „Chrystus i Samarytanka”, olej na płótnie, 1890, Galeria Sztuki, Lwów
Pewnego razu, w okolicach miasteczka Sychar w Samarii, Chrystus zatrzymał się przy studni, żeby odpocząć. Po chwili do tej samej studni przyszła po wodę Samarytanka. Jezus poprosił ją, by pozwoliła Mu napić się wody. Kobieta była bardzo zdziwiona, gdyż Hebrajczycy nie utrzymywali stosunków z mieszkańcami Samarii. „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” (J 4,9) – zapytała.
Henryk Siemiradzki namalował tę scenę z Ewangelii wg św. Jana jak zwykłe spotkanie dwojga ludzi. Samarytanka nie wydaje się zaszokowana ani zdziwiona niecodzienną sytuacją. Zapomina o wrogości między obu narodami. Słucha uważnie Jezusa, spokojnie opierając się kolanem o brzeg studni. Widać, jak między Synem Bożym a nią nawiązuje się nić porozumienia. Jezus wybrał tę kobietę, aby powiedziała o Nim swym rodakom.
Siemiradzki nie ograniczył się jednak do namalowania pogodnej scenki rodzajowej. Charakterystyczne gesty rąk Zbawiciela każą zwrócić uwagę na dwie najważniejsze rzeczy, które powiedział. Palec lewej ręki wskazuje na studnię, jakby ilustrował słowa: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu”(J 4,13–14).
Palcem prawej ręki Jezus wskazuje z kolei na siebie, co ilustruje słowa, które padły chwilę później: „Rzekła do Niego kobieta: »Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko«. Powiedział do niej Jezus: »Jestem nim Ja, który z tobą mówię«” (J 4,25–26).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa