– Bez pomocy z zewnątrz Czad zamieni się w drugą Rwandę. Wystarczy mała iskra, a dojdzie do wybuchu – przestrzega pracujący w Czadzie polski misjonarz ks. Stanisław Worwa. Wiosną polscy żołnierze pojadą do tego afrykańskiego kraju w ramach misji wojskowej Unii Europejskiej (EUFOR).
W obozie na pograniczu Czadu i Sudanu spotkałam zgwałcone kobiety i dzieci, które widziały śmierć swoich rodziców. Nie spotkałam nikogo, kto nie straciłby kogoś z bliskich – mówi polska pielęgniarka pracująca przez kilka miesięcy w obozie dla sudańskich uchodźców w Czadzie. Interwencja armii krajów Unii Europejskiej ma zapobiec rozlewaniu się krwawego konfliktu, który wybuchł w sudańskiej prowincji Darfur, znajdującej się tuż za wschodnią granicą Czadu. Cóż to zresztą za granica... W dużej części nakreślono ją za pomocą linijki na konferencji berlińskiej w 1885 r., a tak naprawdę po obu jej stronach żyją podobne plemiona i granica nie jest dla nich żadną barierą. Może to i dobrze, bo dzięki temu członkowie murzyńskich plemion z Darfuru mają dokąd uciekać przed arabskimi bandami dżandżawidów, którzy palą wioski, zabijają i gwałcą. Dlaczego? – Chcą władzy i ziemi – mówi cytowana już polska pielęgniarka.
Wymordowali chrześcijan
Kwestie religijne są na dalszym planie, ponieważ zarówno agresorzy, jak i ofiary są najczęściej muzułmanami. Wcześniej jednak dżandżawidzi zamordowali w południowym Sudanie ok. 200 tys. chrześcijan. Drugi problem to napięcia wewnątrz Czadu. Działa tam opozycja, dążąca do zbrojnego obalenia rządu. Efektem niepokojów jest 170-tysięczna rzesza Czadyjczyków, którzy musieli opuścić swoje domy, podobnie jak napływający uchodźcy z Sudanu. Nieoficjalnie mówi się, że interwencja może też mieć na celu zapewnienie względnego spokoju po to, by firmy spoza Czadu mogły eksploatować odkryte tam bogate złoża ropy naftowej. Właściwie mieszkańcom tego kraju należałoby życzyć, by ta eksploatacja się rozpoczęła, bo jest to jakaś szansa na rozwój. Gdy sąsiednie kraje, choć ubogie, jakoś się jednak rozwijają, to Czad pozostaje w tyle za nimi. Panuje tam wielka bieda, nawet jak na warunki afrykańskie.
Miliony ofiar
Ofiary śmiertelne trwających od lat krwawych zajść w tym regionie liczy się już w milionach, zaś liczba uchodźców, którzy przeszli z Sudanu do Czadu, sięga ponad 200 tysięcy. – Groźnie jest także w sąsiedniej Republice Środkowo- afrykańskiej. Tam też pojadą obce wojska – dodaje ks. Worwa. W tej sytuacji ONZ jesienią ubiegłego roku udzieliła krajom Unii Europejskiej zgody na wysłanie do Czadu swoich wojsk. Ich głównym zadaniem będzie zapewnienie uchodźcom bezpieczeństwa i udzielenie pomocy humanitarnej. Obszar działania misji ma 900 km długości i 200–400 km szerokości. EUFOR liczyć będzie ok. 4 tys. żołnierzy z 10 państw. Największy kontyngent zadeklarowała Francja, a całością dowodzić będzie irlandzki generał Patrick Nash. – Mieszkańcy Czadu są przyzwyczajeni do obecności obcych wojsk. Zwykli ludzie nie są do nich nastawieni wrogo. Ale nie wiadomo, czy to się nie zmieni, bo przywódca zbrojnej opozycji czadyjskiej wypowiedział wojnę obcym wojskom – mówi ks. Worwa, zaznaczając, że dla Czadyjczyka każdy biały to Francuz. A gdyby nie stacjonujące w Czadzie francuskie lotnictwo, zapewne już doszłoby do politycznego i militarnego przewrotu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała