Rozmowa z prof. Zdzisławem Krasnodębskim, socjologiem i filozofem, profesorem uniwersytetu w Bremie i UKSW
Przemysław Kucharczak: Co zdecydowało o zwycięstwie Platformy Obywatelskiej?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: – Debata Kaczyński–Tusk wywołała duże emocjonalne wahnięcie nastrojów. Przed nią w kampanii wyborczej dominowało PiS. Po niej PiS straciło inicjatywę, a przejęła ją PO. I to Platformie udało się bardziej zmobilizować wyborców, zwłaszcza młodych.
Dlaczego właśnie w debatach tkwi tak wielka siła, że jedna potrafi wszystko zmienić?
– Gdy oglądałem ją po raz drugi, na chłodno, bez zwracania uwagi na zachowanie publiczności, to wrażenie przygniatającej przewagi Donalda Tuska znikło. To wcale nie był nokaut – jeśli brać pod uwagę dyskusję na argumenty. Zadecydowały jednak emocje. Premier był wyraźnie w złej dyspozycji tego dnia. I, moim zdaniem, jego sztab źle przygotował tę debatę. Poważnym błędem było dopuszczenie do agresywnego zachowania publiczności. Tusk wyszedł przygotowany i umotywowany, sprawiał wrażenie tryskającego energią. A wizerunek w mediach odgrywa wielką rolę. Ten minister wydaje się dobry, który dobrze wypada w mediach, a nie ten, który dobrze zarządza ministerstwem; ten polityk wydaje się europejski, który gładko i sprawnie mówi. To robi wrażenie zwłaszcza na młodzieży. Wielu młodych głosowało, kierując się pewną naiwnością. Podobnie jak w 1995 roku, młodzi chętniej głosowali na Aleksandra Kwaśniewskiego, bo wydawało się im, że niebieska koszula i niebieskie oczy, taniec i disco polo – to jest nowoczesność. W tej kampanii wyborczej zobaczyliśmy podobne zjawiska. Wielu ludziom zdawało się, że skoro premier nie ma konta i prawa jazdy, to znaczy, że jest zacofany. Zdawało się im też, że skoro jego konkurent gra w piłkę nożną, to jest nowoczesny.
Jak, Pana zdaniem, będzie rozwijać się sytuacja w Polsce?
– Aleksander Kwaśniewski już ogłosił koniec IV Rzeczpospolitej. Jednak, według mnie, te wybory oznaczają przede wszystkim koniec Aleksandra Kwaśniewskiego. A to on był twarzą III RP.
A LiD w przyszłości się odrodzi?
– Sądzę, że ta formacja będzie się pogrążać w kryzysie. Jej siłą była nostalgia za PRL--em, a to się powoli wyczerpuje. I z drugiej strony to partia uwłaszczonej nomenklatury, która teraz bardziej w PO upatruje gwaranta utrzymania swojej pozycji społecznej. To może też sprawić, że PO będzie przesuwać się na lewo. Do tej pory Platforma przedstawiała się jako partia konserwatywna moralnie i obyczajowo. Teraz jednak nie będzie już w niej Jana Rokity. Jest bardzo ciekawe, czy silną pozycję zajmie Jan Gowin i konserwatywne skrzydło PO, czy też ton będzie nadawał dwór Donalda Tuska. Czyli dawny Kongres Liberalno-Demokratyczny, który był liberalny nie tylko gospodarczo, ale też liberalny obyczajowo.
Problemy, które są, moim zdaniem, dobrze zdefiniowane w projekcie IV RP, pozostaną. W Niemczech, gdzie teraz mieszkam, odbywa się dziś zjazd ziomkostw. Jestem ciekaw, jak nowy rząd będzie polepszał stosunki z Niemcami, skoro źródła problemów nie zniknęły. Albo jak będzie zabiegał o pozycję Polski w Europie. Sądzę, że wybory odbędą się szybciej niż za cztery lata. Bo nowy rząd będzie musiał zmierzyć się z realnymi problemami i może tracić z czasem popularność.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak