W budynku na warszawskim Grochowie muzyka. Dziennikarze, którzy szukali sztabu wyborczego LPR, kierowali się skocznymi rytmami polskich piosenek lat 60. I trafiali na… bal emerytów. A w sztabie…
– Gdzie są wieszaki, gdzie plakietki akredytacyjne? – pytali dziennikarze. – My tu idziemy na żywioł – tłumaczył braki lokalny działacz.
– A gdzie bardziej znani politycy? – dziennikarze, stłoczeni w niewielkiej salce, próbowali porozmawiać z kimkolwiek. Przez długi czas w sztabie przebywał tylko poseł ziemi radomskiej Witold Bałażak. Dwojąc się i trojąc, rozmawiał z reporterami.– Gdzie są wasi liderzy? – gorączkowali się dziennikarze około godz. 21.00. – No… nie wiemy – szczerze odpowiadali przedstawiciele LPR.
W pewnym momencie do sztabu wyborczego przybyło… pogotowie. Lekarz pogotowia ratunkowego, kandydat z listy LPR. – Potrzebna będzie reanimacja LPR? Transplantacja serca, a może sztuczne oddychanie? – posypały się pytania. – Po co? Mamy serce jak dzwon! – zapewniał.
Około 21.00 do sztabu wyborczego zawitał prezes LPR Roman Giertych. Kilkuminutowa konferencja prasowa w kuluarach i deklaracja: – Czas, gdy byłem ministrem edukacji, wspominam bardzo dobrze. Nie będę tu dłużej czekać, bo to się może przedłużyć nawet do 1.00. – Teraz to jest czas na cuda nad urną – komentowali teatralnym szeptem lokalni działacze, gdy cisza wyborcza się przedłużała. Poseł Artur Zawisza (Prawica Rzeczpospolitej), który pojawił się niedługo potem: – Podobno cisza wyborcza potrwa do Bożego Narodzenia, a potem… zobaczymy, jak pan premier zadecyduje.
Na szczęście cisza wyborcza zakończyła się „już” przed 23.00. Chwilę przed pierwszymi wynikami, oprócz dziesiątków dziennikarzy, kilku lokalnych działaczy LPR, UPR, w świetle kamer zostali posłowie Bałażak, Zawisza, Pawłowski. Gdy padły szacunkowe wyniki: ok. 1,5 proc. poparcia dla LPR, zapadła cisza. W kuluarach lokalni działacze pomstowali. – Przechodzimy do podziemia. Przez kogo LPR przegrało? Przez zmanipulowane media.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska