Wydarzenia polityczne toczą się w takim tempie, że nawet prosty komentarz traci aktualność już po kilku godzinach. Dlatego, zamiast przepowiadania przyszłości, proponuję rozważyć to, co w ostatnich zawirowaniach było najważniejsze, czyli problem korupcji oraz uczciwości i wiarygodności polityków.
Warto choć na chwilę oderwać się od medialnego szumu i pomyśleć, co oznaczają dymisje A. Leppera i J. Kaczmarka i co kryje się za potokiem słów, który im towarzyszy. Główne kontrowersje zdają się dotyczyć uprawnień CBA i oceny tego, kto kłamie, a kto mówi prawdę. Czy M. Kamiński miał prawo do kontrolowanej prowokacji, by sprawdzić wiarygodność plotek o korupcji w Ministerstwie Rolnictwa?
Pułapka zastawiona
Trzeba przyznać, że CBA przygotowało akcję bardzo pracowicie i z dużą dbałością o szczegóły. Oto dwóch biznesmenów (ludzie CBA) zamierza wybudować w okolicach Mrągowa, tuż nad jeziorem, osiedle dla 4000 mieszkańców. By zrealizować plan gwarantujący ogromne zyski, kupują ponad 40 ha gruntów rolnych – wielokrotnie tańszych niż tereny przeznaczone pod takie inwestycje – i podejmują starania o ich odrolnienie.
Wszystko dzieje się tylko na papierze, a wójt Mrągowa nie ma o niczym pojęcia. CBA podrabia podpisy i pieczątki, bo w planie przestrzennego zagospodarowania gminy taka inwestycja nie istnieje i zapewne nie ma szans na akceptację radnych. CBA musi przygotować wszystko tak, by pośrednicy obiecujący załatwienie sprawy w Ministerstwie Rolnictwa mieli pewność, że biznes jest pewny i na tyle zyskowny, że za odrolnienie dostaną 3 mln zł łapówki. Tym, którzy dziwią się, że minister decyduje o ziemi w Mrągowie, przypominam, że grunty rolne we wszystkich krajach UE to tzw. powierzchnia bazowa, na którą przyznawane są płatności bezpośrednie. Dlatego, gdy klasa ziemi jest niska, odrolnienie zatwierdza wojewoda, gdy wysoka – minister.
Plan był dobrze zastawioną pułapką na tych, którzy – jak niosła wieść gminna – „wszystko mogli załatwić” w Ministerstwie Rolnictwa. Czy wolno podejmować tak skomplikowane i kosztowne działania jedynie po to, by sprawdzić uczciwość ludzi władzy? Część mediów i przeciwników PiS ogłosiła alarm: państwo prawa jest zagrożone, a na polityków zastawia się pułapki w celach stricte politycznych.
Mechanizm korupcji
Warto więc przypomnieć najsławniejszą aferę, w której niezależny sąd wydał wyrok, a skazany odsiedział go prawie w całości. L. Rywin, bo o niego tu chodzi, jest znanym producentem filmowym, dla którego wyrok był kompromitacją. Mimo to do końca nie ujawnił nazwisk ludzi „trzymających władzę”, którzy wysłali go do A. Michnika z korupcyjną propozycją. Gdyby nie taśma z nagraną rozmową, przestępstwo nie zostałoby nigdy udowodnione, i niezależnie od tego, czy łapówka zostałaby wręczona, czy nie, nikt nie zostałby skazany. Taka jest specyfika korupcji, że obie strony po dokonanym przestępstwie milczą jak grób, bo tylko to gwarantuje im bezkarność. Im wyżej sięga korupcja, tym szansa uniknięcia kary większa. Przedstawiciel władzy, który wziął łapówkę, ma w partnerze korupcji najwierniejszego obrońcę. Cóż może być dla biznesmena bardziej korzystne niż powiązany z nim urzędujący minister? Ile nowych możliwości dalszej współpracy...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN