Powiedzieli o religii w szkole Dlaczego? Ponieważ w szkole uczę ponad 90 proc. młodzieży, a w salce uczyłam ponad 20 proc. W szkole przygotowałam kilkanaście osób do sakramentów.
W salce pewnie nigdy bym ich nie spotkała. W szkole można skutecznie głosić Pana Boga, ale do katechezy muszą iść ludzie, którzy to czują. Z tym bywa różnie. Prowadzę ćwiczenia katechetyczne ze studentami teologii. To, że się skończy teologię, to za mało, aby być katechetą.
Katecheta musi poznać środowisko młodego człowieka, musi być dla niego. Nie można być katechetą od godziny do godziny. Oczywiście katecheza jest przekazywaniem wiedzy, szkoła narzuca tu pewne wymagania, i to jest dobre, ale sama wiedza nie wystarczy. Dzisiaj sporo młodych ludzi jest poranionych.
Trzeba dotrzeć do korzenia tej rany. Najważniejszą metodą katechezy jest człowiek. Jeśli czasem doświadczam agresji przeciwko sobie, to wtedy nie mogę im mówić o Chrystusie, ale muszę pokazać, że ich kocham. I to jest najważniejsza katecheza – stanąć obok człowieka poranionego.
O taką katechezę walczę. Chcę być wszędzie tam, gdzie są moi uczniowie. Ja żyję nimi, ich sprawami, modlę się za nich, zanoszę ich intencje do Karmelu. Jestem wymagającym nauczycielem, ale wymagam także od siebie. Ciągle się sama dokształcam.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
(obraz) |
Siostra Halina Mol, katechizuje od 27 lat. Uczy w liceum ogólnokształcącym w Krakowie