Kiedy piszemy te słowa, nie znamy jeszcze wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach, w sprawie pomiędzy Alicją Tysiąc a „Gościem”. Bez względu jednak na werdykt sądu, fakty, które przytaczamy, pozostają nie-zmienne: istotą wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc było prawo do aborcji.
To fundamentalne ustalenie stało się także osią naszej publicystyki, która została przez Alicję Tysiąc zaskarżona do sądu. Ta publikacja nie ma już żadnego wpływu na decyzję sędziów. Tym niemniej warto jeszcze raz przeanalizować wszystkie okoliczności wyroku ze Strasburga. Jest on ważny nie tylko w naszej sprawie, ale przede wszystkim dla porządku prawnego w Polsce. Świadczy o tym niedawna inicjatywa Rzecznika Praw Obywatelskich. Wystosował on list do Ministerstwa Zdrowia, w którym zwraca uwagę, że Polska do tej pory nie wypełniła zaleceń zawartych w tym wyroku. Chodzi o stworzenie instytucji, do której kobiety w ciąży, pragnące dokonać aborcji, będą się mogły odwołać od niekorzystnych dla nich orzeczeń lekarzy. W tym miejscu warto sobie uświadomić, że niekorzystne dla matki orzeczenie lekarskie jest jak najbardziej korzystne dla dziecka. Przypomnijmy też – bo w mediach często jest to błędnie przedstawiane – że w sprawie Alicji Tysiąc ośmiu lekarzy specjalistów, zarówno przed porodem, jak i po porodzie, jednoznacznie stwierdziło, że w jej przypadku nie było medycznych podstaw do aborcji. Nie ulega wątpliwości, że gdy instytucja odwoławcza powstanie, będzie elementem nacisku na lekarzy. Może więc być czynnikiem ułatwiającym uzyskiwanie zezwoleń na zabicie dziecka. To kolejna, udana próba środowisk feministycznych wykorzystania nawet niewielkich szczelin w ustawowej zasadzie ochrony życia, aby zalegalizować aborcję na życzenie.
Nieprawdziwa teza?
Dokonana w naszej publicystyce interpretacja wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (dalej Trybunał) z 20 marca 2007 r. ma kluczowe znaczenie dla treści skazującego nas wyroku, wydanego przez Sąd Okręgowy w Katowicach 23 września 2009 r. Zdaniem sądu, niezgodnie z prawdą zinterpretowaliśmy ten wyrok. Następnie na fałszywej interpretacji zbudowaliśmy naszą publicystykę, która, zdaniem sądu, nie tylko naruszała dobra osobiste Alicji Tysiąc, ale przede wszystkim zawierała w sobie nieprawdę na temat okoliczności całej sprawy. W konkluzji swych wywodów sąd stwierdził m.in.: „Państwo Polskie nie zostało zobowiązane do wypłacenia Alicji Tysiąc zadośćuczynienia za to, że powódka nie wykonała (nie mogła legalnie wykonać) zabiegu przerwania ciąży. Powódka wygrała w Strasburgu, ponieważ Trybunał uznał, że Rzeczpospolita nie zapewnia prawnych mechanizmów weryfikacji – szybkiej, rzetelnej, zapewniającej poszanowanie interesów podlegających ochronie – czy w danym przypadku zachodzą po stronie konkretnej kobiety ustawowe przesłanki do legalnego przerwania ciąży wskazane w art. 4 a ust. 1 pkt. 1 ustawy z 1939 r. Twierdzenie w »Gościu Niedzielnym«, że mocą przedmiotowego wyroku Trybunału w Strasburgu przyznano Alicji Tysiąc zadośćuczynienie za to, że nie dokonała aborcji, było więc zafałszowaniem sensu i przyczyn tego orzeczenia”. Czy sąd ma rację?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski