Przysięga Hipokratesa uchodzi za fundament etyki lekarskiej. Czy słusznie? Jej klasyczny tekst już prawie wyszedł z użycia. Nowe roty przyrzeczenia lekarskiego często odchodzą od ducha pierwowzoru. A wielu medyków w ogóle nie składa żadnej przysięgi.
Gdyby zapytać Polaków, jaką przysięgę składają lekarze u progu zawodowej kariery, pewnie wielu odpowiedziałaby, że to ślubowanie nazywa się przysięgą Hipokratesa. Nazwa ta wrosła mocno w społeczną świadomość. Tymczasem fakty są takie, że ten szacowny, klasyczny tekst, już prawie nigdzie na świecie nie jest używany do zaprzysięgania młodych adeptów medycyny. Jest co najwyżej przedmiotem studiów. – Lekarze stażyści (czyli świeżo upieczeni absolwenci medycyny – przyp. red.) biorą udział w obowiązkowych zajęciach z etyki lekarskiej. A jednym z wykładanych w ich trakcie tematów jest przysięga Hipokratesa – mówi były przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej Naczelnej Rady Lekarskiej dr Jerzy Umiastowski.
Na Apollona i Asklepiosa…
Może to i dobrze, że przysięga Hipokratesa nie jest już stosowana, bo trudno przecież byłoby dziś znaleźć kogoś, kto chciałby poważnie wzywać na świadków swej przysięgi greckie bóstwa: Apollona czy Asklepiosa. Cokolwiek zabawnie brzmi także passus, w którym dawni adepci medycyny ślubowali, że nie będą operować chorych na kamicę nerkową. Jeśli nie przysięgę Hipokratesa, to jaką składają młodzi polscy lekarze? Otóż podczas dyplomatorium, czyli uroczystości pożegnania z uczelnią medyczną, medycy składają już nie przysięgę, ale przyrzeczenie lekarskie. – To akt zwyczajowy, nie jest on wymagany prawem i nie pociąga skutków prawnych – informuje rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej Tomasz Korkosz. – Jest to jednak moment ważny, w którym absolwenci medycyny uświadamiają sobie odpowiedzialność, która na nich spoczywa. To także moment wzruszający dla nas, ich nauczycieli. Pamięć o tej przysiędze odgrywa rolę w praktyce lekarskiej, przynajmniej u ludzi wrażliwych, a przecież ci, którzy wybierają studia medyczne, najczęściej tacy właśnie są – podkreśla rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu prof. Jacek Wysocki. Co więc konkretnie ślubują młodzi polscy lekarze? Okazuje się, że nie wszyscy to samo. Rota przyrzeczenia lekarskiego zależy od uczelni, na której się ją składa.
Genewa, Poznań, Gdańsk
Na przykład na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym używa się tak zwanej deklaracji genewskiej. Została ona przyjęta w 1948 roku przez Światowe Stowarzyszenie Lekarzy. Była to reakcja świata medycznego na okrucieństwa II wojny światowej, w tym na zbrodnicze praktyki, których dopuszczali się hitlerowscy oprawcy z dyplomami lekarskimi. W pierwotnym tekście genewskim nie było już hipokratejskiego odwołania do motywacji religijnej. Było w niej jednak zobowiązanie do szacunku wobec życia od momentu poczęcia. W późniejszych wersjach deklaracji genewskiej (także w wersji używanej w gdańskiej uczelni) nie mówi się już o momencie poczęcia, ale o początku życia. Niby to samo, ale – niestety – nie dla wszystkich. Kolejny przykład: absolwenci Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu (numer 1 w tegorocznym rankingu polskich uczelni medycznych według „Rzeczpospolitej” i „Perspektyw”) składają ślubowanie, którego rota zawarta jest w obowiązującym obecnie Kodeksie Etyki Lekarskiej. Jest jednak pewna drobna, ale istotna różnica. Rota kodeksowa zobowiązuje medyka do służby życiu i zdrowiu ludzkiemu. Przyrzeczenie stosowane na poznańskiej uczelni dodaje w tym miejscu wyraźnie: „od chwili poczęcia”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała