Koniec II filara?

Rząd Tuska chce się wycofać z reformy emerytalnej, którą kilka lat temu wprowadził rząd Buzka. No chyba że to tylko próbny balon.

Zmiany w polskim systemie emerytalnym zapowiedzieli minister finansów Jacek Rostowski oraz minister pracy Jolanta Fedak. Mogą one wejść w życie już od lipca 2010 roku, a więc za kilka miesięcy. Zmiany nie oznaczają zwiększenia obciążeń finansowych, jakie ponoszą pracownicy i pracodawcy, ale i tak będą miały wpływ na wysokość przyszłych emerytur. Dzisiaj składka emerytalna wynosi 19,52 proc. naszych dochodów. Z czego do ZUS trafia 12,22 proc., a do Otwartych Funduszy Emerytalnych 7,3 proc. Odprowadzanie składek emerytalnych jest obowiązkowe i dzieje się automatycznie. Jedyne, na co przyszły emeryt ma wpływ, to wybranie funduszu. OFE, w przeciwieństwie do ZUS-u, który jest własnością państwa, to prywatne firmy.

Naciągane fakty
Rząd zaproponował, by część składki, jaka dotychczas płynęła do OFE, trafiała do ZUS-u. I tak po reformie systemu emerytalnego do OFE ma trafiać już nie 7,3 proc. naszych zarobków, tylko 3 proc., a do ZUS-u 16,52 proc. (zamiast, jak dzisiaj, 12,22 proc.). Dzisiejszy płatnik składek emerytalnych tej zmiany nie odczuje. Do czasu, aż pójdzie na emeryturę. Co wtedy może się stać? Najpierw warto odpowiedzieć na pytanie, dlaczego rząd takie ruchy w ogóle robi. Tłumaczenie, że jedynym powodem dzisiaj podejmowanych działań jest dobro przyszłych emerytów – można włożyć między bajki. Kilku ministrów rządu, z wicepremierem Pawlakiem włącznie, naciąga fakty, a przynajmniej ich interpretacje. Twierdząc, że dzięki proponowanym zmianom w przyszłości emerytury będą wyższe, stawiają się oni w roli jasnowidzów. Obiektywnie sprawę analizując, znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że emerytury będą niższe albo nawet dużo niższe. Rząd panicznie szuka pieniędzy. Deficyt w jego wydatkach jest niebezpiecznie duży. Kłopoty ma ZUS. W przeszłości do dziurawej jak durszlak kasy zakładu gotówki dolewał rząd, ale dzisiaj nie ma na to najmniejszych szans. Doszło do tego, że ZUS pożycza pieniądze w komercyjnych bankach, by mieć z czego wypłacać emerytury. Te kwoty będzie trzeba z odsetkami spłacić. To jednak wciąż za mało. Dlatego rząd zastanawia się, czy nie „pomnożyć” pieniędzy, robiąc czysto księgową sztuczkę (by nie powiedzieć przekręt).

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek