Tak zwany wolny świat milczy. Pojedyncze głosy i próby interwencji na forum UE czy ONZ są niemal niesłyszalne. Jak to możliwe?
Tak zwany wolny świat zajmuje się fikcyjnymi problemami prześladowanych homoseksualistów, którym odmówiono prawa do adopcji dziecka. I nie protestuje, jeśli takiej parze uda się jednak dziecko dostać, czyli dokonać gwałtu na jego psychice i wolności. I przymusza, mocą ustaw, do działania wbrew sumieniu tych lekarzy, którzy racjonalnie podchodzą do spraw życia i śmierci.
Tak zwany wolny świat milcząco patrzy na legalne ściąganie krzyży w Hiszpanii. I przygląda się bezradnie, lub nawet z uśmiechem, pokazowi satyryka w HBO, polewającego swoim moczem wizerunek Jezusa. Tak zwany wolny świat walczy za to bohatersko z ociepleniem klimatu i innymi mitycznymi potworami.
Trudno więc dziwić się, że zakażony lewicowym (czyt. irracjonalnym) fundamentalizmem tzw. wolny świat nie ma siły i motywacji, by zająć się realnymi przejawami łamania praw człowieka, w tym wypadku chrześcijan, bo sam praw człowieka nie respektuje. A gdzie chrześcijanie tzw. wolnego świata? Niestety, nierzadko również w katakumbach, najczęściej z własnej woli. W ten sposób wolny świat kopie grób dla samego siebie.
P.S. W chwili pisania ostatniego zdania dotarła do nas wiadomość o ponownym ataku na katedrę katolicką na Filipinach. Do świątyni pod wezwaniem Matki Bożej z Góry Karmel wrzucono granat. Tym razem na szczęście nikt nie zginął. Poprzedni atak 7 lipca zabił 2 osoby, ranił 11.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina - komentarz