Miasto miało zawsze w sobie coś fascynującego. Pociągało i odpychało jednocześnie. Ta dwoistość jest widoczna na kartach Pisma Świętego.
Historia wieży Babel to aluzja to starożytnego Babilonu. To miasto ludzi twórczych i ambitnych, a zarazem pełnych pychy. Dlatego nazywano je „zuchwałym miastem”. W Nowym Testamencie Babilon stał się wręcz symbolem niegodziwości i symbolicznym określeniem Rzymu. Pierwsi chrześcijanie widzieli w Rzymie symbol grzechu, rozwiązłości i bałwochwalstwa.
Tam żył cesarz, który odbierał boski kult i nakazywał prześladowania. A jednak i św. Piotr, i św. Paweł dążyli do tego, aby właśnie tam założyć silny Kościół. Dziś papieskie błogosławieństwo nazywa się Urbi et Orbi, czyli Miastu (Rzymowi) i światu. Najbardziej uniwersalnym symbolem miasta jest bez wątpienia Jerozolima, święte miasto religii żydowskiej, chrześcijańskiej i islamu. Ktokolwiek był w tym fascynującym mieście, nigdy tego nie zapomni.
Miesza się tam sacrum i profanum, nadzieja na pokój między ludźmi z nienawiścią i podziałem. Każdy kamień w tym mieście mógłby opowiadać fascynującą historię, prawie każdy naznaczony jest ludzką krwią. Tam polała się krew Chrystusa, ale i tam narodziła się największa nadzieja świata.
W Apokalipsie św. Jana Jerozolima urasta do rangi miasta eschatologicznej przyszłości – mieszkania Boga z ludźmi, gdzie nie będzie już świątyni, bo świątynią będzie sam Bóg. Każde miasto jest mieszanką ludzkiego geniuszu i ludzkiej podłości. W każdym mieście są świątynie, bo wciąż tęsknimy za miastem pokoju, Niebieskim Jeruzalem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz