Czy 6-latek w szkole to skradzione dzieciństwo, czy raczej szansa? Dlaczego w Polsce brakuje przedszkoli? Czy maturzysta będzie miał wystarczające pojęcie o świecie? Te pytania zadają sobie Polacy w związku z planowaną reformą oświaty. „Gość Niedzielny” zorganizował w Warszawie debatę poświęconą planom rządu.
Przy jednym stole dyskutowali: * Krzysztof Stanowski, wiceminister edukacji narodowej; * Prof. Piotr Petrykowski, prodziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu, * Dr Stanisław Sławiński, członek Rady Edukacji Narodowej przy MEN * Karolina Elbanowska, współzałożyciel (wraz z mężem Tomaszem) akcji i strony internetowej Ratujmaluchy.pl; * Rafał Kunaszyk, ekspert ds. rynku pracy i edukacji
Jacek Dziedzina: Proponowana przez MEN reforma sprawi, że szkoły będą opuszczać nie ludzie o szerokich horyzontach, ale wąsko wyspecjalizowani rzemieślnicy. Taką opinię wyraził m.in. prof. Marcin Król. Panie Ministrze, szykuje się produkcja absolwentów z ograniczoną orientacją w terenie?
Krzysztof Stanowski: Głęboko się z tym nie zgadzam. Obecnie uczniowie z wielu przedmiotów powtarzają program w gimnazjum i liceum. Nasz projekt zmian zakłada, że w ciągu 4 lat zrealizowany zostanie blok podstawowy, a następnie, pozwolimy uczniom zrobić coś, co i tak robią od kilkudziesięciu lat, tzn. wybrać kilka przedmiotów, które będą poznawać na poziomie zdecydowanie pogłębionym. Aby jednak nie dopuścić do analfabetyzmu matematycznego czy humanistycznego, obowiązkowo będzie temu towarzyszył blok zajęć humanistycznych – w przypadku osób wybierających przedmioty ścisłe, albo odwrotnie – jeśli ktoś wybierze przedmioty humanistyczne, będzie miał też obowiązkowy blok ścisły. Krótko mówiąc, nawet jeśli uczeń będzie szykował się do egzaminu na politechnikę, nadal będzie czytał literaturę piękną, uczył się historii, orientując się w zdarzeniach współczesnego życia społecznego i politycznego. I odwrotnie. Nie ma mowy o specjalizacji prowadzącej do zaniedbań w obszarze przedmiotów humanistycznych czy przyrodniczych w ogólnym wykształceniu.
J.D.: Ale przecież minister Marciniak mówił: nie ma sensu wszystkich uczyć wszystkiego. To jak to pogodzić?
K.S.: Zdecydowanie wszystkich wszystkiego nie nauczymy. Dlatego na przykład wiele lat temu polska szkoła podjęła decyzję, że nie będziemy wszystkich uczyć logarytmów. Logarytmy w matematyce rozumiała niewielka liczba uczniów. W dobie komputeryzacji mogła je zastosować w życiu zawodowym jeszcze mniejsza – nauczyciele matematyki w liceach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Debata o szkole (pełny zapis) - prowadzi Jacek Dziedzina