PLUS Można by w tym miejscu napisać o „Katyniu”, bo to ważne dzieło wybitnego reżysera, ukazujące światu i nam samym prawdę o skrywanym przez lata rozdziale naszej historii. Ale „Katyń” i tak pojawi się we wszystkich medialnych podsumowaniach.
Łatwo natomiast przeoczyć „Sztuczki” – film również wybitny, tyle że bardziej kameralny. Historia sześcioletniego Stefka, który próbuje „zaczarować” rzeczywistość, tak by skłonić ojca do powrotu do rodzinnego domu, zachwyca poetyckimi obrazami i świetną grą, zarówno amatorów, jak i aktorów profesjonalnych.
Reżyser Andrzej Jakimowski, znany wcześniej jako twórca filmu „Zmruż oczy”, przenosi nas do Wałbrzycha, gdzie wraz z małym bohaterem przemierzamy świat zaniedbanych podwórek, odrapanych domów i fascynujących dla chłopięcej wyobraźni torowisk. Ileż piękna wydobywa autor zdjęć, Adam Bajerski, z tych pozornie brzydkich krajobrazów!
Jaki ładunek metafizycznej tęsknoty zawarty został w obrazach przejeżdżających pociągów! A wszystko to osiągnięte bardzo prostymi środkami, bez pseudonowoczesnych udziwnień. Wrażenia estetyczne potęguje jeszcze znakomita muzyka Tomasza Gąssowskiego.
Nie pisałbym jednak o tych wszystkich zaletach, gdyby nie przesłanie filmu. Bo „Sztuczki” są przede wszystkim historią o miłości, która przemienia świat. Historią opowiedzianą bez patosu, za to z dużą dawką ciepła i życzliwego humoru. To film, który trzeba zobaczyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
KULTURA Szymon Babuchowski