O ziewaniu w czasie Różańca, medytacji i myśleniu o Lidze Mistrzów z Cezarym Sękalskim rozmawia Marcin Jakimowicz
Cezary Sękalski jest dziennikarzem, świeckim teologiem duchowości. Jako kierownik duchowy współpracuje z domami rekolekcyjnymi księży jezuitów w Częstochowie i Zakopanem. Napisał książkę „Różaniec święty na nowo odkryty”, która właśnie trafiła do księgarń
Marcin Jakimowicz: Polacy to bardzo pobożny naród, różańce dyndają na wielu samochodowych lusterkach…
Cezary Sękalski: – Tak… Różaniec jest bardzo ładnym, gustownym symbolem religijnym. Widziałem już nawet różaniec w formie karty płatniczej... Jeśli chcemy w ten sposób zwracać uwagę na to, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, to w porządku. Natomiast różaniec jest przede wszystkim narzędziem modlitwy i jak każde narzędzie, które nie jest wykorzystywane, rdzewieje. Samo wieszanie paciorków niczego nie załatwia. Jan Paweł II przestrzegał przed magicznym traktowaniem różańca jako amuletu. Wieszając go z myślą, że może ustrzeże mnie od wypadku, bardzo oddalam się od wiary chrześcijańskiej, która jednoznacznie odrzuca amulety. Tu nie chodzi o przedmiot, ale o więź człowieka z Bogiem, która dokonuje się w modlitwie.
Dlaczego Jan Paweł II po kilkuset latach zdecydował się na rewolucyjną reformę Różańca?
– Często wspominał o konieczności tworzenia nowych szkół modlitwy, o ogromnej potrzebie medytacji. Pamiętajmy, że wszystkie odnowy duchowe w historii Kościoła zaczynały się od odnowienia medytacji, zachwytu nad słowem Bożym. Wypłyń na głębię – wołał Papież. Medytacja różańcowa daje taką szansę.
Czy nie przespaliśmy reformy papieskiej?
– Trochę tak. Skupiliśmy się jedynie na dołożeniu nowych tajemnic światła. To zresztą było najłatwiejsze.I koniec, kropka. A przecież w liście „Rosarium Virginis Mariae” zawarta jest genialna zmiana filozofii myślenia o Różańcu! W Polsce jest milion osób w różach różańcowych. Nie robiłem badań, jak ta modlitwa tam wygląda, ale z praktyki wiem, że najczęściej jest to modlitwa prośby. Traktujemy Różaniec jak skuteczne narzędzie wypraszania łask. Jasne, to jeden z aspektów tej modlitwy: Jezus wołał: „Proście, a otrzymacie”, ale w Różańcu zawarty jest też drugi niesamowicie ważny aspekt: formacja i medytacja. Gdy Karol Wojtyła był w róży różańcowej, to prowadzący ją Jan Tyranowski robił swoim podopiecznym wykłady z duchowości św. Jana od Krzyża! Raz w tygodniu prowadził też osobistą formację. Był to czas okupacji: spacerowali sobie po bulwarach wiślanych i rozmawiali o Bogu. Jeśli takie będą nasze róże różańcowe, to nie mam zastrzeżeń…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Cezarym Sękalskim