Bartek Frania starannie rysuje krzyżyk obok swojego nazwiska. Bo przecież pisać nie potrafi. Ten krzyżyk to znak, że dziś, w Roku Pańskim 1755, wstępuje w szeregi Bractwa Różańcowego. Wraz z Bartkiem krzyżyki stawia w księdze Bractwa prawie cała wieś.
Choć od tamtej chwili minęły aż 252 lata, to we wsi Boronów pod Lublińcem Bractwo Różańcowe wciąż działa. To zadziwiające, jak długo może trwać taka tradycja. Ksiądz Werner Olejnik, proboszcz w Boronowie, przewraca ciężką okładkę księgi Bractwa. Są w niej nazwiska dzisiejszych mieszkańców Boronowa i ich przodków sprzed przeszło dwóch stuleci. Nazwisk są tysiące. Wpisy zaczynają się pod rokiem 1755. Ktoś, pewnie ksiądz, ładnie wypisał nazwiska, a ludzie podpisali się obok krzyżykami.
Choćby Eva Świerczowa, Marianna Wiatrkówna, Serafin Kraffczyk, no i Bartek Frania wraz z Sophią. Czyli Zośką, być może żoną Bartka. – Wiecie, że przewijają się tu te same nazwiska, które do dzisiaj mamy w parafii? Rodzina Frania do dziś mieszka niedaleko, bardzo fajni ludzie – mówi z pasją proboszcz. – Ciągle mamy też parafian o nazwiskach Świerc, Wiater, Krawczyk – tłumaczy. Te same nazwiska widać też kilkadziesiąt stronic dalej, w części współczesnej księgi. Tylko imiona zdarzają się nowsze: pojawiają się Adrianny i Janki. W czasie rekolekcji przed niespełna 13 laty do Bractwa wpisało się aż 631 osób. A parafia Matki Bożej Różańcowej w Boronowie jest niewielka, mieszkało w niej wtedy ok. 3 tys. ludzi.
Pół Różańca dziennie
Ale po co komu tego typu bractwa? Nie lepiej odmawiać Różaniec bez żadnych zobowiązań? No jasne, można. Ale niejednemu o wiele łatwiej nadać jakąś regularność swojej modlitwie, gdy wstąpi do takiej wspólnoty. W Bractwie Różańcowym trzeba wypełniać kilka warunków. Nie wydają się jakoś morderczo trudne. Najważniejszy: odmawiać 15 tajemnic różańcowych w ciągu tygodnia. Kiedy i o jakich porach? To bez specjalnego znaczenia. – Gdybyśmy na to popatrzeli statystycznie, to wychodzi niecałe pół Różańca na dzień – wyjaśnia ksiądz Olejnik. – Ludzie, którzy przed 13 laty wstąpili w Boronowie do Bractwa, zobowiązali się dodatkowo do uczestnictwa w Mszach świętych w pierwszą sobotę miesiąca. Członkowie Bractwa szczególnie mocno modlą się u nas o dobrą śmierć – wylicza.
Emerytowany nauczyciel Damian Gołąbek czasem odmawia Różaniec sam, a często z żoną, która też jest w Bractwie. Pisze książki o historii Boronowa. – W księdze Bractwa znalazłem też moich własnych przodków. W 1777 roku wpisał się do niej Ignacy Gołąbek z wioski Dębowa Góra. W dalszych latach zapisali się też jego syn Filip i wnuk Józef Gołąbek, który jest moim dziadkiem – opowiada.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak