W setną rocznicę powstania ruchu skautowego w Chelmsford, małej miejscowości kilkadziesiąt kilometrów na północny wschód od Londynu, odbyło się Jamboree, czyli zlot harcerzy z całego świata.
Odwiedzam Jamboree 1 sierpnia – dokładnie sto lat po tym, jak Robert Baden-Powell powołał do życia ruch skautowy. Jubileuszowe Jamboree znajduje się parę kilometrów za Chelmsford, w malowniczym Hylands Park. Ze stacji kolejowej najlepiej dojechać do niego taksówką. Z jej okien (droga wiedzie górą, a park położony jest w dolinie) widać setki, ba, tysiące namiotów we wszystkich kolorach tęczy. Przez prawie dwa tygodnie stacjonuje w nich 40 000 ludzi! To całkiem spore miasto, rozmiarów, powiedzmy, Olkusza. Ta drelichowa miejscowość ma własną gazetę, radio, a nawet telewizję. Są mieszkańcy – czyli skauci, ale też tysiące funkcjonariuszy – od osób czyszczących polowe toalety po inżynierów, nagłaśniających artystów występujących na profesjonalnej scenie.
Jeden świat, jedna przysięga
Miasto jest dobrze strzeżoną twierdzą. Zwłaszcza osoby wysłane w celu inwigilacji – czyli dziennikarze – muszą być dokładnie sprawdzone. Druh, który wpisuje do komputera moje dane, patrzy nieco podejrzliwie, gdy literuję: G-O-S-C N-I-E-D-Z-I-E-L-N-Y. Formalności udaje się dopełnić i mogę wejść na teren Jamboree. Nie, nie sama – po Jamboree nie można ot tak, samopas spacerować. Przychodzi po mnie druh Enrico z Udine we Włoszech.
Jest poranek, właśnie zakończyły się uroczystości związanie z odnową przyrzeczeń harcerskich. – Odnawialiśmy nasze przysięgi o ósmej. To samo robili harcerze na całym świecie o 8.00 czasu lokalnego – wyjaśnia Enrico.
Przysięga to dla każdego skauta rzecz święta. Dlatego jubileuszowy rok obchodzony jest pod hasłem: „One world, one promise” (Jeden świat, jedna przysięga). – Harcerze na całym świecie mogą współpracować i przyjaźnić się bez względu na różnice języków, ras czy religii. Tym, co powinno ich łączyć, są ideały harcerskie i jednakowa dla wszystkich przysięga – opowiada Enrico.
Dochodzimy do Centrum Medialnego – sporego namiotu, którego pracownicy (też skauci, ale starsi) mają za zadanie obsłużenie przybywających na Jamboree mediów. Z samej Polski jest kilka ekip telewizyjnych. Z całego świata – trudno zliczyć. Trudno się temu dziwić – byli tu też brytyjski następca tronu i król Szwecji.
W osobnej części namiotu nastoletni uczestnicy Jamboree mogą spróbować swoich sił jako dziennikarze. Przygotowują własną gazetę i audycje do zlotowego radia Promise.fm.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Jaklewicz, dziennikarka niezależna, mieszka w Londynie