Wizyta kanclerza Niemiec Olafa Scholza będzie w Chinach przedstawiana jako hołd dla triumfującego przywódcy ChRL Xi Jinpinga; może też służyć utrzymaniu uzależnienia niemieckiej gospodarki od Chin - ocenił w rozmowie z PAP dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).
Mimo krytycznych głosów na temat rozwijania współpracy z Pekinem, pojawiających się nawet wewnątrz niemieckiego rządu, Scholz potwierdził, że na początku listopada złoży wizytę w Chinach wraz z delegacją biznesową. Także rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin oficjalnie potwierdził w piątek, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz złoży wizytę w Chinach 4 listopada
Kanclerz Niemiec będzie pierwszym zachodnim przywódcą odwiedzającym ten kraj po zakończonym niedawno XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin (KPCh), na którym Xi Jinping zerwał z tradycją, przedłużył i dodatkowo umocnił swoją władzę. Komentatorzy określają go jako najpotężniejszego przywódcę Chin od czasu Mao Zedonga.
Według dr. Bogusza wizyta Scholza będzie przez chińskie władze wykorzystywana przede wszystkim propagandowo. "Będzie pokazywana jako swoisty hołd niemieckiego premiera dla triumfującego po XX Zjeździe Xi Jinpinga" - ocenił ekspert z OSW.
"Na poziomie bardziej praktycznym, lecący z Scholzem biznesmeni będą mamieni kontraktami, aby móc wpływać na politykę rządu federalnego i zablokować lub chociaż spowolnić trend uniezależniania się niemieckiej gospodarki od ChRL" - dodał dr Bogusz.
W ostatnich miesiącach relacje Chin z UE pogorszyły się, między innymi z powodu milczącego przyzwolenia Pekinu na rosyjską inwazję na Ukrainę. Bogusz i inni eksperci OSW oceniali w ubiegłym roku w raporcie pt. "Oś Pekin-Moskwa", że Chiny i Rosję łączy nieformalny sojusz wymierzony przeciwko Zachodowi.
Polityka wobec Chin jest źródłem napięć wewnątrz niemieckiej koalicji rządzącej. Szefowa MSZ Annalena Baerbock z partii Zielonych wzywa do zdystansowania się wobec chińskiego rządu ze względu na narastające w tym kraju tendencje autorytarne. Kanclerz, który należy do socjaldemokratycznej SPD, przekonuje natomiast, że "odłączenie" od Chin byłoby niekorzystne dla niemieckiej gospodarki.
W ostatnich dniach kontrowersje wywołały również plany sprzedaży części udziałów w jednym z terminali kontenerowych w porcie w Hamburgu państwowej chińskiej firmie COSCO. Rząd Niemiec zgodził się na tę transakcję, mimo ostrzeżeń ze strony służb wywiadowczych. Scholz oświadczył niedawno: "Podkreślam, że musimy w dalszym ciągu robić interesy z Chinami".