Żadne cywilizowane państwo tak bezwzględnie nie łupi podatkami wielodzietnych rodzin. Tylko Polska robi co może, żeby zniechęcić do rodzenia dzieci.
A jeśli już dziecko się urodzi, Urząd Skarbowy próbuje mu popsuć zdrową rodzinę. W Polsce wystarczy się rozwieść, żeby płacić mniejsze podatki. Jak? Dotąd kwotę wolną od podatku na dzieci mogli sobie odliczać w Polsce wyłącznie rodzice samotnie wychowujący dzieci. – Jednak takiej możliwości były pozbawione osoby wychowujące dzieci w małżeństwie – mówi Mateusz Mokrogulski z Katedry Ekonomii SGH w Warszawie. – I to automatycznie wprowadzało pewną nierówność. Stworzyło to wręcz bodźce do fikcyjnych rozwodów, żeby otrzymać korzyści podatkowe. Trudno ocenić skalę tego zjawiska, jednak na pewno do takich rozwodów w Polsce dochodziło – twierdzi. Rozwód, na- wet fikcyjny, zawsze jakoś kruszy rodzinę. Jeśli państwo będzie dalej dyskryminować zdrowe rodziny, w Polsce mogą już nie wyrosnąć nowe pokolenia wierne zasadom. To argument ważny dla chrześcijan. Jednak kolejne argumenty na rzecz wspierania rodziny robią wrażenie nawet na niewierzących.
Otóż sąsiednie narody już dawno zrozumiały, że tylko rodzące się dzieci mogą przynieść ratunek przed załamaniem ekonomicznym. Ono nadchodzi nieubłaganie. Z każdym rokiem rodzi się coraz mniej dzieci w krajach Zachodu. Za to wydłuża się ludzki wiek i przybywa osób starszych. Efekt? W przyszłości nie będzie miał kto zapracować na emerytury ludzi, którzy dzisiaj są w średnim wieku lub dopiero wchodzą w dorosłość. Braknie rąk do pracy w fabrykach, w restauracjach i w szpitalach. System ekonomiczny zacznie się zwijać. Albo nawet się zawali. Polscy politycy zachowują się, jakby nie przejmowali się nadciągającą katastrofą demograficzną. Może wystarcza im świadomość, że dojdzie do niej już nie za ich kadencji? Tymczasem liczba ludności w Polsce dramatycznie spada. W 1980 r. na świat przyszło 701 553 dzieci. A w 2006 roku już tylko... 374 tysiące. Więc liczba urodzeń spadła niemal o połowę w ciągu zaledwie ćwierć wieku. To nie koniec złych wiadomości. Eksperci przewidują, że ten trend spadkowy się utrzyma. Według szacunków GUS, w 2030 roku będzie nas 35 693 mln, czyli o 2,5 mln mniej niż dzisiaj.
Niemiec z becikowym
Jak temu zapobiec albo chociaż złagodzić nadchodzącą katastrofę? Możemy oczywiście zaprosić do naszego kraju imigrantów. Jednak to rozwiązanie ma wiele wad. Chińczycy żyją w swoich enklawach i zupełnie nie integrują się ze społeczeństwami państw, do których przyjechali. Dzieci imigrantów z Afryki palą dziś samochody we francuskich miastach. Państwa Zachodu przeszły z imigrantami gorzką lekcję. I teraz stawiają na politykę prorodzinną. Pewnie nie wszystkie z tych państw robią to sensownie. Jednak przynajmniej widzą problem. Na przykład Niemcy od stycznia tego roku wypłacają rodzicom wysokie becikowe. Rodzic, który rezygnuje z pracy zawodowej na rzecz opieki nad dzieckiem, przez rok dostaje 67 proc. swojej dotychczasowej pensji. Musi to być co najmniej 300 euro, ale nie więcej niż 1800 euro. A później przez dodatkowe dwa miesiące także drugi rodzic może zostać przy dziecku. I to na takich samych warunkach. Według PAP, na roczne becikowe decyduje się w Niemczech także wielu mężczyzn.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Artur Bazak, Tomasz Gołąb, Przemysław Kuchrczak