I Pielgrzymka Benedykta XVI w Polsce : Kraków-Błonia - Spotkanie z młodzieżą - 27 maja 2006 r., sobota
– Myślę, że od 27 maja 2006 roku Błonia będą się kojarzyć również ze spotkaniem młodych z Ojcem Świętym Benedyktem XVI. Ktoś porównywał je do Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, w ubiegłym roku, ale ja uważam, że w Krakowie było o wiele lepiej. W Kolonii młodzież była usytuowana daleko od Papieża. U nas widać było, jak ta ogromna rzesza młodych ludzi jest emocjonalnie niezwykle blisko Ojca Świętego. Uważam, że jesteśmy świadkami powstania pokolenia Jana Pawła II i Benedykta XVI.
Kilka tygodni przed wizytą Ojca Świętego nie brakowało takich, którzy wyrażali obawy, że może być mała frekwencja, ponieważ to już nie będzie spotkanie z Janem Pawłem II. Okazało się jednak, że młodzież zaakceptowała Benedykta XVI. To dowodzi, że myśli bardzo kościelnie – widzi w nim Następcę św. Piotra. Po drugie, w sobotę wieczorem wszyscy mogli zobaczyć, że młodzież naprawdę słuchała Ojca Świętego.
Od pierwszych chwil, gdy układaliśmy scenariusz, założyliśmy sobie, że to nie może być happening, czy jakieś „chrześcijańskie Woodstock”, zbudowane tylko na emocjach, ale wydarzenie, które ma coś istotnego przekazać młodemu człowiekowi. Nie ukrywam, że było i trochę prowokacji z naszej strony.
W czasie czuwania przed przemówieniem papieskim pokazaliśmy kilka etiud filmowych, które były dość mocne. Nawet niektórzy sugerowali, że nie powinniśmy ich pokazywać przy Papieżu. My jednak broniliśmy tych pomysłów, mówiąc, że młodzież przychodzi do Ojca Świętego z prośbą, by pokazał jej, co ma czynić w życiu. Dlatego pokazaliśmy świat taki, jaki jest. Z jednej strony był reportaż o rozbitych rodzinach, ale zaraz po tym było piękne i wzruszające świadectwo wielodzietnej rodziny. Okazało się, że całość była znakomitym przygotowaniem do wysłuchania papieskiego przemówienia. Bardzo spodobało mi się to, że słowa Ojca Świętego nie były przerywane okrzykami, ale była cisza i skupienie.
Ojciec Święty odszedł w pewnym momencie od scenariusza. Przekazywanie Ognia Miłosierdzia miało się odbywać inaczej. Papież miał siedzieć, a młodzi ludzie mieli do niego podejść, uklęknąć i zapalić swoje świece od świecy, którą on miał trzymać. Było inaczej, co widzieliśmy. Ojciec Święty zszedł z podestu i sam zapalał świece, które przynieśli młodzi ludzie. To świadczyło, jak bardzo był zaangażowany w to, co się działo. Gdy patrzyłem z bliska na jego twarz, widziałem, jak bardzo jest zadowolony i wzruszony.
Na zbieranie deklaracji „Nie biorę narkotyków” mieliśmy zaledwie półtora tygodnia. Nie było wielkich możliwości nagłośnienia tej akcji. A jednak w księdze znalazło się ponad 20 tysięcy. Do wczoraj nadeszło ponad 40 tysięcy deklaracji, a to jeszcze nie wszystko. Ten adres jest cały czas aktualny, i kto chce, może się jeszcze dołączyć.
notował ks. Ireneusz Okarmus
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Piotr Iwanek, organizator spotkania młodych z Papieżem Benedyktem XVI