Jan Paweł II bolał nad tym, że w projekcie konstytucji Unii Europejskiej nie wspomniano o roli chrześcijaństwa w dziejach kontynentu. 31 paździenika 2002 roku próbował do tego przekonać Valéry’ego Giscarda D’Estaing.
Nie chodzi tylko o fakty bądź wierność prawdzie historycznej. Lecz także o wspólne wartości. Czy można się ich wyrzec? I co pozostanie, jeśli ich zabraknie? Odpowiedź na te pytania wyjaśnia zarazem, dlaczego Ojcu Świętemu tak bardzo zależało na potwierdzeniu przywiązania do fundamentu europejskości. Bo opierając się na przesłaniu zawartym w Ewangelii, tworzyły swe losy ludy od Uralu po Atlantyk.
– Chciałbym, żeby w Konstytucji Europejskiej znalazło się słowo „chrześcijański” – nalegał Jan Paweł II w rozmowie z Valérym Giscardem d’Estaing. Były prezydent Francji przewodniczył Konwentowi, który przygotował projekt europejskiej konstytucji.
Po spotkaniu 31 października 2002 roku d’Estaing powiedział, że nie wyklucza możliwości umieszczenia odniesienia do dziedzictwa i wartości chrześcijańskich w unijnej ustawie zasadniczej. W lipcu 2003 roku w preambule znalazł się jednak tylko zapis o „kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwie Europy”. Ani słowa o tym, co Stary Kontynent zawdzięcza chrześcijaństwu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzyże Jana Pawła II