Ręka ucznia ląduje na szczęce nauczyciela sztuki. Czterej gimnazjaliści właśnie wtargnęli do jego klasy i wywlekli go na korytarz. Przyszli dziś do szkoły tylko po to, żeby się zabawić. I będzie do takich przypadków wciąż dochodzić w całej Polsce, bo państwo utwierdza szkolnych chuliganów w poczuciu bezkarności.
Tego nauczyciela agresywni uczniowie pobili przed niespełna miesiącem w Miastku na Pomorzu. Szkolni chuligani zwracają jednak swoją agresję nie tylko w kierunku nauczycieli. Znacznie częściej robią krzywdę normalnym i spokojnym rówieśnikom. Zabierają im kieszonkowe albo telefony komórkowe. Opornym spłukują głowy w muszlach klozetowych.
Takich bezwzględnych chuliganów nie jest wielu. Ale jeśli się w jakiejś szkole znajdą, zatruwają życie pozostałym. Z badań wynika, że prawie połowa wszystkich aktów przemocy w szkołach to sprawka małej grupy uczniów. Grupy, która liczy zaledwie 3 procent dzieci i młodzieży.
Agresywnych nastolatków spotkasz w niektórych gimnazjach i szkołach zawodowych, najczęściej w pobliżu wielkich blokowisk. Niezwykle trudno ich w Polsce powstrzymać. Zwłaszcza że w ostatnich latach państwo zajmowało się zmniejszaniem uprawnień nauczycieli. Wiele kuratoriów oświaty koncentrowało swoje wysiłki na wprowadzaniu praw ucznia. Oczywiście kosztem praw nauczycieli. Efekt tych zabiegów uderza jednak rykoszetem właśnie... w normalnych i porządnych uczniów. Bo kto ich ma ochronić przed nieletnimi chuliganami, jeśli nie nauczyciele?
– Nauczyciel musi odzyskać poczucie, że prawo stoi za nim – podkreśla Wojciech Książek, przewodniczący Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego.
Bezkarność wydaje zatrute owoce
W styczniu uczniowie gimnazjum w Solcu Kujawskim postanowili wykorzystać to przewrażliwienie na punkcie praw ucznia. Przygotowali telefon komórkowy z kamerą, a potem zaczęli prowokować nauczyciela chemii, Mariusza Zamorowskiego. W końcu nauczyciel nie wytrzymał, podszedł do bezczelnego ucznia, stanowczym ruchem podniósł go z krzesła i popchnął w kierunku tablicy. Rozbawieni chłopcy wszystko to nagrali i zanieśli pani dyrektor, skarżąc się na naruszenie integralności cielesnej... A dyrektorka natychmiast, nawet bez zapytania nauczyciela o jego wersję wydarzeń, wyrzuciła go z pracy.
Młodzież z Solca pokazała jednak, że wcale nie chce praw ucznia posuniętych do absurdu. Czterystu gimnazjalistów zażądało przywrócenia chemika do pracy. Powiedzieli dziennikarzom, że grupka prowokatorów już od kilku miesięcy polowała na nauczyciela. Że przeszkadzało im, że na chemii rządzi nauczyciel, a nie oni. I że po tym sukcesie ci prowokatorzy będą mogli „odstrzelić” każdego innego nauczyciela. Protest młodzieży był tak stanowczy, że dyrektorka w końcu musiała przywrócić nauczyciela do pracy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak współpraca: Sebastian Musioł