Kiedy modlimy się za publicznego grzesznika, to właśnie po to, by Bóg odpuścił mu jego grzechy.
Chrześcijanin modli się za zmarłych nie tylko od święta. Pragnie zbawienia wszystkich, dlatego stara się swoją modlitwą ogarnąć także zatwardziałych grzeszników. Tutaj może jednak nasunąć się wątpliwość, czy na pewno wypada to robić. Myślę, że należy zachować dwie zasady, które wypływają z roztropności. Po pierwsze, kiedy modlimy się za publicznego grzesznika, robimy to właśnie po to, by Bóg odpuścił mu grzechy. Taka modlitwa nie może jednak sugerować, że niejako usprawiedliwiamy zmarłego. Tymczasem odnoszę wrażenie, że pogrzeby znanych osób czasami zamieniają się w akademię ku czci, zamiast być pokorną modlitwą Kościoła o odpuszczenie grzechów. Po drugie, warto pamiętać, że ostentacyjna modlitwa nie ma większej skuteczności. Lepiej jej unikać, aby z jednej strony nie siać zgorszenia, z drugiej – nie dać sobie samemu powodów do próżnej chwały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Wojciech Surówka OP