Potrafi wrócić do domu z odległości dwóch tysięcy kilometrów. Jeśli warunki mu sprzyjają, mknie jak pocisk, osiągając nawet 100 kilometrów na godzinę. To stworzenie, które fascynuje wielu ludzi: gołąb pocztowy.
Roman Bartoszek to jeden z tych wyśmienitych hodowców, którzy potrafią rozpoznawać swoje gołębie w locie. - O, leci 1450! A tamten, co usiadł, to jest oczywiście 736! - potrafi wskazać. - Nie nadaje im Pan imion? - pytam. Jesteśmy w gołębniku. Ptaki są zaniepokojone na widok nas, obcych.
Głośno gruchają i biją skrzydłami, aż wiatr burzy włosy na głowie hodowcy. - Jak któregoś bardziej lubię, to go po swojemu nazywam. O, to na przykład jest Grochowy - Roman Bartoszek przedstawia nam nakrapianego gołębia, samczyka.
Gołąb w służbie faraona
W Polsce mieszka 45 tysięcy hodowców gołębi pocztowych. - To ludzie, którzy głębiej niż inni rozumieją świat przyrody - uważa ks. Józef Żyłka, krajowy kapelan hodowców gołębi pocztowych. - Większość ludzi umie rozróżnić krowę od kury. Ale niewielu wie, jak zwierzęta się rozwijają, jakich mają wrogów, co im szkodzi. Jeśli jutro w twoje okno zastuka zbłąkany gołąb, ten z Chorzowa, to jak mu chcesz pomóc? Dasz mu ziemniaki z obiadu, chleb albo mleko?
A tymczasem gołąb zjada tylko niektóre ziarna, on padnie z głodu przy naszym zastawionym stole. Opieka nad nim wymaga wiedzy. Żeby zostać hodowcą, musisz znać się na genetyce, hodowli, żywieniu - tłumaczy z pasją ksiądz Żyłka. On też hoduje gołębie, wspólnie ze swoim bratem Antonim. Jedna z ich gołębic była w 2001 roku uznana za najlepszą w Polsce.
Gołębie służą ludziom od około sześciu tysięcy lat. Udomowili je Fenicjanie. Przez długi czas były najszybszym „nośnikiem” informacji. Faraonowie w Egipcie wysyłali je do odległych prowincji z wiadomością o swojej koronacji. Starożytni żeglarze przyczepiali im do nóg informacje, że dotarli szczęśliwie do celu. Armie zabierały gołębie w pole, żeby szybko zawiadomić władców o zwycięstwie albo porażce. A oblężone miasta słały przez gołębie dramatyczne prośby o odsiecz.
Samotny gołąb często padał jednak ofiarą jastrzębia, a czasem po prostu nie chciało mu się tak daleko wracać... Ludzie dokonywali więc przez te tysiąclecia selekcji: zostawiali tylko gołębie najbardziej przywiązane do gołębnika. I najsilniejsze. Aż w końcu, 200 lat temu w Belgii, wyselekcjonowali nową rasę: gołębia pocztowego. To prawdziwy mistrz w pokonywaniu wielkich dystansów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak