Są nieużyteczne – wzruszają rękami aktywiści. Nie budują kościołów i nawet nie katechizują. – To skarb Kościoła – uśmiechają się ci, którzy doświadczyli owoców ich modlitwy. Kim są siostry z zakonów kontemplacyjnych?
W półmroku rozmównicy krakowskich bernardynek stłoczona młodzież. Oczy wbite w twarz dziewczyny w habicie. Ślicznej dziewczyny. Jej szeroki uśmiech da się dostrzec mimo krat. Po kilku godzinach młodzi wracali do domu. Dziewczyny płakały, rozkleiło się nawet dwóch chłopaków. Bo czy to jest normalne, żeby człowiek dobrowolnie odcinał się od świata, tak że nawet na pogrzeb rodziców nie może przyjechać? Gdyby chociaż była brzydka. Albo nieszczęśliwa. Albo stuknięta. Jakoś można by to wytłumaczyć. Ale nie można. Więc to jednak Pan Bóg?
Imperium modlitwy
W osiemdziesięciu sześciu klasztorach między Odrą a Bugiem trwa nieustanna modlitwa. Nawet gdy większość Polaków smacznie chrapie w swoich łóżkach, mniszki adorują Najświętszy Sakrament. – Dlaczego dałyśmy się zamknąć za kratami? Bo Pan Bóg jest tak rozkochany w człowieku, że szuka rozmówcy. Chodzi po świecie i szuka, z kim porozmawiać, pospacerować po ogrodzie – opowiada siostra Magdalena, dominikanka – i my z Nim spacerujemy. Jesteśmy do Jego dyspozycji. Nie po to, by cierpieć za miliony, i urządzać ekspiację za świat. Nasze powołanie wyjaśnia wers z Pieśni nad pieśniami: „Cicho! Ukochany mój! Oto nadchodzi! Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty”.
Na mapce zaznaczyliśmy wszystkie polskie klasztory kontemplacyjne. To prawdziwe imperium modlitwy. Modli się w nim półtora tysiąca mniszek. Ponad 400 karmelitanek bosych realizujących w swym życiu zawołanie Tereski z Lisieux: „W sercu Kościoła, mej Matki, będę miłością”, benedyktynki, które swój klasztor w Trzebotowie założyły już w 1191 roku, benedyktynki sakramentki, co godzinę zmieniające się przed tabernakulum. Bernardynki – istniejący tylko w Polsce zakon, klaryski, kamedułki, dominikanki, norbertanki, wizytki… Co je łączy?
Mniszki klauzurowe dobrowolnie wyrzekają się opuszczania klasztoru, ograniczają kontakty ze „światem”. Często umierają w klasztorze, do którego wstąpiły. Fenomenem jest to, że o ile w skali światowej powołania do zgromadzeń czynnych spadają, powołania do zakonów kontemplacyjnych ciągle rosną! Pokazują to też polskie statystyki: po nazaretankach, najwięcej nowicjuszek mają karmelitanki bose.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz, Franciszek Kucharczak