Nieumiarkowanie jest śmiertelnie niebezpieczne. Z powodu braku umiaru można umrzeć z głodu, jak się to przydarzyło pewnemu osiołkowi, któremu w żłoby dano. Bydlątko chciało mieć wszystko naraz, zarówno owies, jak i siano.
Osiołek przekonał się, że nie można mieć wszystkiego, ale było to przekonanie pośmiertne. Lepiej, żebyśmy nauki na własnych błędach nie doprowadzali do takich skrajności. Uczmy się na błędach osiołka, który dziś już wie, że bez posiadania dwu pysków nie można skonsumować jednocześnie zawartości dwu żłobów.
Można, owszem, pokusić się o operację chirurgiczną, która by temu zaradziła, ale wówczas osiołek musiałby znosić szyderstwa kolegów i koleżanek z powodu swego wyglądu.
Osiołek pozostanie osiołkiem i tak jest dobrze. Żadną miarą nie może stać się ani mrówką, ani też słoniem, choćby nawet bardzo chciał. I nic nie zmieni tu fakt, że czuje się słoniem lub ubiera się jak mrówka. Każdy powinien zadowolić się tym, co ma i co realnie może mieć, o ile jest to do osiągnięcia przyzwoitymi środkami.
Temu właśnie służy umiarkowanie. Ono jest jak najbardziej w interesie konsumenta. Kto bowiem koniecznie musi być jednocześnie i czarnym, i białym, kobietą i mężczyzną, dorosłym i dzieckiem, ostatecznie zostaje Michaelem Jacksonem. Przy czym chodzi raczej o jego wygląd niż o głos i kasę
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak