Pani Zofia, sklep spożywczy w Oliwie, 26.10.2005, godz. 10.05
Bardzo często przychodzą do mnie ludzie młodzi, żeby kupić papierosy. Alkoholu nie sprzedajemy, więc z tym problemu nie ma, ale papierosy... to codzienność. Pięć, sześć razy w ciągu dnia, i to w czasie lekcji, przychodzą tacy, wie pan, nawet kilkunastoletni; czternaście, piętnaście lat, zdarzają się nawet młodsi. Oczywiście kłamią, że to dla mamy, która leży chora, albo dla taty.
Nie pytam, ile mają lat, ale widzę przecież, że do osiemnastki jeszcze daleko. Proszę wtedy o dowód. Mówią najczęściej, że zostawili, że daleko mieszkają itd. Odpowiadam: trudno, przyjdź z dowodem. Ale oni potem ubliżają. Dlaczego nie sprzedaję? Szkoda zdrowia, niech kupią lepiej bułkę. Nigdy nie sprzedałam i nie sprzedam, choć wiem, że w innych sklepach to robią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.