Chcemy zaprosić Naszych Czytelników na wędrówkę po Polsce w poszukiwaniu miejsc zamieszkiwanych przez ducha. Jednak nie takiego, co straszy po nocach. Chodzi nam o ducha chrześcijańskiego. „Wakacje z duchami” – to przewodnik po miejscach z klimatem.
Przywędrowali nad tenuroczy zakątek z Nadre-nii. Opactwo fundował w 1044 r. Kazimierz Odnowiciel, syn Mieszka II. Pierwsi mnisi zbudowali małą solidną kapliczkę. Dziś w ogromnym klasztorze modli się i pracuje 40 zakonników.
Opactwo rozłożyło się okrakiem na ogromnej wapiennej skale. Wielu Polaków widziało je w telewizji, ale nie mieli nawet pojęcia, że oglądają Tyniec. Dlaczego? Bo w ekranizacji „Ogniem i mieczem” kręcono tu pożar... Baru. I choć płomienie dorobiono komputerowo, młodzi przybiegli do o. Knabita i podpuszczali go: kościół się pali. Widzieliśmy na ekranie!
Jeszcze dziesięć lat temu pływał tędy prom. – Czy w Wiśle się czasem ktoś kąpie? Nie. Kiedyś widziałem, jak ktoś zbliża się do wody, ale okazało się, że kąpał swoją krowę. – uśmiecha się o. Leon.
Gdy władze austriackie w 1816 roku skasowały opactwo, a w 1831 roku prawdziwy, nie wirtualny pożar strawił jego dachy, klasztor stał się ruiną. Ostatni mnich zmarł w 1844 roku. Zbłąkanych turystów witały ruiny i wszechobecny zapach wilgoci.
Benedyktyni wrócili kilkadziesiąt dni przed wybuchem II wojny światowej. Jedenastu mnichów przywędrowało z Belgii. Rozpoczęło się normalne życie. Zegary do dziś biją w rytm modlitwy.
Mnisi wstają o 5.30. Wszyscy, z wyjątkiem o. Leona. On nastawia sobie budzik na 5.36, bo uważa, że te sześć minut to jest coś bardzo, bardzo cennego. O 6.00 wszyscy gromadzą się w kościele.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz