Marcin Jakimowicz: Mój znajomy napisał sobie na kartce: „Od jutra nie piję”. Wstawał, patrzył i machał ręką: „Aaa, to dopiero od jutra” i sięgał po flaszkę. Czy podobnie nie wygląda nasze postanowienie poprawy? Poprawię się. Ale od jutra...
o. Stanisław Jarosz: – Tak, to jest poważny błąd w pojmowaniu sakramentu pojednania. Pamiętajmy jedno: inicjatywa jest zawsze Pana Boga. Jeśli ktoś przyjdzie i uklęknie przy konfesjonale, to dzieje się tak, bo sam Bóg za nim chodził! Nikt łaski Panu Bogu nie robi, to łaska ściga człowieka. Jak? Przez wyrzuty sumienia, przez różne wydarzenia, za którymi stoi Pan Bóg. To, że ktoś rozwalił sobie samochód i nagle uświadomił sobie, że musi zmienić swoje życie, to też jest plan Pana Boga.
W postanowieniu poprawy najważniejszy jest Pan Bóg. By było ono skuteczne musi być odpowiedzią na Jego dar: na skruchę, żal, na uznanie, że był w moim życiu grzech, że wszedłem w śmierć, w zło. Gdyby ten chłopak, o którym mówiłeś, uznał, że jest grzesznikiem, alkoholikiem to nie było kartki „od jutra”. Byłaby kartka „teraz”. To jest najważniejsze przy postanowieniu poprawy: TERAZ.
Myślimy często przy konfesjonale: „A ja wiem, że i tak nagrzeszę”...
– Ale ważne jest to, co mówisz, postanawiając poprawę, decydując się, że teraz zaczynasz współpracę z łaską. Podobnie z żalem za grzechy. Czy ja potrafię żałować? Chcę żałować! To nie jest tak, że ja nagle udowodnię Panu Bogu i wszystkim wokoło, że się poprawię.
Właśnie: ile razy obiecywałem sobie, żez czegoś wyjdę, na drugi dzień lądowałem w tym po uszy...
– Ale to też jest praca Pana Boga, który pomaga ci się nawrócić. Bo jeżeli idę po Jego miłosierdzie i „kiwam się” z Panem Bogiem, jestem nieszczery wobec Niego, nie uznaję Go za świętego Zbawiciela, ale coś kręcę, to ten Pan Bóg, chcąc, abym nie stracił życia wiecznego, sam mi podłoży nogę, żebym się nawrócił.
Czyli odpada koncepcja bicepsowa: teraz się napnę i nawrócę się.
– Jasne! To są wszystko koncepcje religijności naturalnych, takich jak buddyzm czy hinduizm. Istotą religii objawionej jest to, że my mamy grzechy przebaczone od dwóch tysięcy lat! Zapłacił za nie Jezus. Ale lekarstwo w szufladzie nie pomaga, trzeba jeszcze je przyjąć. Tym przyjęciem jest stawanie w prawdzie wobec Boga, uznanie że się jest grzesznikiem i droga do Kościoła, któremu dana jest władza rozgrzeszania, związywania i rozwiązywania. Wystarczy powiedzieć: „Panie Boże, bardzo Cię potrzebuję do tego, bym się poprawił. Wierzę, że dasz mi łaskę, że się poprawię. Ja ze swej strony zrobię wszystko, co mogę, ale Ty działaj!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Stanisław Jarosz OSPPE