Z Teresą i Eugeniuszem Malickimi o receptach na udane małżeństwo rozmawia Joanna Brożek
CIĄGLE W SOBIE ZAKOCHANI
Poznali się w czasie studiów, zakochali w DA, zaręczyli na sacro-songu w Toruniu, a ślub wzięli 29 lat temu w kościele akademickim w Katowicach. Od 27 lat prowadzą rekolekcje małżeńskie typu Marriage Encounter, a od blisko 20 przygotowują w katowickim Duszpasterstwie Akademickim narzeczonych do małżeństwa metodą dialogową. Papież Jan Paweł II odznaczył Malickich medalem Pro Ecclesia et Pontifice.
Joanna Brożek: - Czym różni się przygotowanie do małżeństwa metodą dialogową od tradycyjnych nauk przedślubnych?
TERESA SNOPKOWSKA-MALICKA:
– Po pierwsze, przychodzą tam ludzie, którzy chcą. Chcą czegoś więcej niż „cztery obowiązkowe nauki przedślubne, i do ołtarza”. To są ludzie, dla których rodzina jest dużą wartością. Po wtóre chcą być dobrym małżeństwem. Metoda dialogowa budzi natychmiastowe skojarzenie: będę mógł mówić i będę musiał słuchać. To jest dialog pomiędzy narzeczonymi, ale i dialog prowadzącego ze słuchaczami. Ale priorytetem jest to, co dzieje się pomiędzy narzeczonymi. Pytania zadawane narzeczonym w czasie przygotowań prowokują do rozmów.
Nieco odmienna jest tu także rola kapłana...
EUGENIUSZ MALICKI: – Czasem księża boją się rozmawiać na tematy małżeńskie. Zdarza się, że uczestnicy krępują się ich obecnością albo uważają, że ksiądz
może im nic nie powiedzieć na ten temat. Rola osoby duchownej w przypadku metody dialogowej jest specyficzna. Kapłan jest pewnym świadkiem i zapewnieniem, że to, co my mówimy, jest akceptowane przez Kościół.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Brożek