O najważniejszych problemach bioetycznych z ks. abp. Henrykiem Hoserem SAC, przewodniczącym Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Marcin Przeciszewski (Katolicka Agencja Informacyjna).
W kodeksach medycznych wielu krajów zrezygnowano z precyzyjnego terminu „poczęcie”, czyli zapłodnienie, na rzecz nieokreślonego „początku ludzkiego życia”. Może on być przesuwany w dowolnym kierunku, w skrajnych przypadkach aż do momentu urodzenia. Uważa się, że jest to kwestia światopoglądu, arbitralnego uznania, kiedy człowiek zaczyna swe życie. Taka i jej podobna ideologia stoi w sprzeczności z faktami naukowymi: genetyki czy embriologii. W fazie embrionalnej – np. w procesie zapłodnienia pozaustrojowego – programuje się śmierć ludzkich zarodków, argumentując, że ludzki zarodek nie jest człowiekiem. A z punktu widzenia nauki nie ulega wątpliwości, że już w zarodku obecna jest cała genetyczna struktura człowieka, różnego od genetycznych rodziców, i jest w nim zakodowana dynamika wzrostu. Człowiek zaczyna się więc od momentu powstania jego embrionalnej struktury komórkowej, a nie w jakimkolwiek innym momencie. Tworzy się on w momencie poczęcia. Twierdzenie, że „ludzki zarodek nie jest ludzki”, jest sprzeczne z nauką. Nieuwzględnianie tego faktu rodzi pokusę selekcji genetycznej. Eliminuje się te embriony, które uważane są za uszkodzone. Zabija się też ludzkie płody w wyniku diagnostyki prenatalnej. Jest to selekcja eugeniczna. Okazją do niej staje się coraz częściej chociażby pragnienie dziecka określonej płci. Eugenika została potępiona w Norymberdze.
A tymczasem ma ona miejsce w metodzie zapłodnienia in vitro...
– Selekcja embrionów jest integralnym elementem procedury in vitro. Wszczepia się te embriony, które wykazują największą dynamikę wzrostu. Wszystkie słabsze uśmierca się. 95 proc. embrionów poczętych metodą in vitro ginie. Jest to śmierć programowana. Inna sprawa to merkantylizacja biomedycyny. Istnieje międzynarodowy, nielegalny rynek handlu ludzkimi tkankami, komórkami, embrionami oraz żywymi płodami. Na przykład według prasy francuskiej, w Grecji płaci się kobiecie 800 dolarów za komórkę jajową. Są one sprzedawane na międzynarodowym nielegalnym rynku materiałów genetycznych.
A dlaczego Kościół krytykuje adopcję embrionów nadliczbowych? Przecież to jedyna możliwość ocalenia życia tych istot ludzkich?
– Sprawiedliwego rozwiązania nie ma, lecz należy rozróżnić zapłodnienie homologiczne i heterologiczne. Przy zapłodnieniu heterologicznym często nie wiadomo, od kogo zarodek pochodzi: jest to sieroctwo nie od urodzenia, ale od poczęcia. Inna jest sytuacja zarodka rodziców biologicznych żyjących razem. Choć trzeba pamiętać, że implantacja w tym wypadku jest najmniej niesprawiedliwym rozwiązaniem w porównaniu z pomysłem wylania tych embrionów do zlewu.
Abp. Henryk Hoser SAC