Czego najbardziej potrzeba osobie zapracowanej? Najpierw oderwania się od tego, co jest źródłem zabiegania. A potem spojrzenia w swoje wnętrze.
W Rytwianach uderza cisza. Nic dziwnego, że właśnie to miejsce kameduli prawie czterysta lat temu wybrali, by uświęcać się przez samotność, modlitwę i milczenie. Wiedzieli, co robią. Malowniczo położony klasztor pokamedulski jest dziś oazą spokoju dla tych, którzy chcą odetchnąć po ciężkiej pracy. W lesie nazywanym Złotym powstało Relaksacyjno-Kontemplacyjne Centrum Terapeutyczne SPeS, które pragnie pomóc człowiekowi zagrożonemu przez choroby cywilizacyjne. Pracoholizm, siecioholizm, zakupoholizm… Kto wie, ile podobnych uzależnień przynosi nam współczesny świat?
Trzy dni chcę spać
– Pamiętam, jak przyjechał do nas jeden pan i na początku powiedział: „Trzy dni chcę spać” – opowiada ks. Tomasz Lis, kapelan Pustelni Złotego Lasu. – Jak się później okazało, przez ostatnich kilka miesięcy pracował po 20 godzin dziennie. Niewiarygodne, ale w dzisiejszym świecie, gdzie wiele rzeczy wykonuje się za pomocą Internetu, taka aktywność staje się realna. Czego potrzeba takiej zapracowanej osobie? – Najpierw oderwania się od tego, co jest źródłem jej zabiegania i nieustannych sytuacji stresowych.
Od tego, co ją całkowicie absorbuje. To jest potrzebne, aby mogła inaczej popatrzeć na swoje życie. Nie w perspektywie tego, co ma jeszcze do zrobienia. Ważne, żeby taki człowiek zobaczył, jak praca ma się do jego całego funkcjonowania. Trzeba mu pokazać, że to nie jest centrum życia, że firma pod jego nieobecność będzie nadal istniała, że pracę może wykonać ktoś inny, choćby tylko przez tydzień – mówi ksiądz Tomasz. – Potem koniecznie trzeba wypełnić czas, który mu pozostaje – dodaje kapelan.
Takich możliwości Rytwiany dają sporo. W zagospodarowaniu czasu pomagają specjaliści z zakresu psychologii, duchowości i fizjoterapii. Goście mają do dyspozycji siłownię, saunę, gorące kamienie do masażu. Kto chce, zabiera rower i jedzie na wycieczkę. Inni wolą grzybobranie. Całkiem niedaleko jest zamek Krzyżtopór. A i w samym klasztorze jest co oglądać. To przecież wzorcowy w skali europejskiej przykład świątyni kamedulskiej. Warto zwiedzić barokowy kościół, bogaty w polichromie, obrazy o. Venantego da Subiaco i sztukaterie. Można wejść na wieżę z zepsutym zegarem, z której Niemcy w czasie I wojny światowej wyrzucili przez okno dzwon. I obejrzeć woskową podobiznę Hanny Dziulanki, córki koniuszego i żony wnuka fundatora klasztoru, Stanisława Łukasza Opalińskiego.
Szymon Babuchowski