SLD rozpoczęło przedwyborczy wyścig z Palikotem w ich ulubionej konkurencji: kto więcej przyłoży Kościołowi.
Dlatego na początku roku, w którym odbędą się wybory, Sojusz zapowiedział złożenie projektu ustawy likwidującej Fundusz Kościelny. Politycy SLD twierdzą, że Fundusz jest „nieadekwatną w warunkach państwa neutralnego światopoglądowo” formą wspierania Kościołów i innych związków wyznaniowych przez budżet państwa. Według założeń, jak informują media, duchowni powinni sami płacić za ubezpieczenia, podobnie jak osoby prowadzące działalność gospodarczą. Nie wydaje się możliwe, aby w tym roku taki projekt został uchwalony. Przeciwko będą PSL, PiS i PO. Liderom Sojuszu nie chodzi jednak o to, aby w ogóle w tej sprawie coś zrobić. Obecna inicjatywa ustawodawcza jest powtórką wystąpienia z 2004 r., kiedy będący jeszcze przy władzy Sojusz zaproponował likwidację Funduszu pod równie bałamutnym hasłem usuwania dodatkowej gratyfikacji dla duchowieństwa różnych wyznań w Polsce. Dzisiaj Napieralskiemu nie chodzi o załatwienie czegokolwiek, ale o wysłanie do antyklerykalnego elektoratu sygnału: pamiętamy o was. Przy okazji uparcie próbuje wpisać do polskiego systemu prawnego sprzeczny z Konstytucją RP zapis o „neutralności światopoglądowej państwa”, a więc sformułowanie, które w czasach PRL służyło walce z Kościołem.
Dla przypomnienia
Przeciwko zaproponowanej przez SLD likwidacji Funduszu protestować będzie nie tylko Kościół katolicki, ale także wszystkie inne Kościoły oraz związki wyznaniowe, które otrzymują z niego wsparcie, co zresztą jest sprzeczne z ustawą powołującą Fundusz do życia. Ustawa o nacjonalizacji dóbr martwej ręki oraz o powołaniu Funduszu Kościelnego z marca 1950 r. najbardziej uderzyła w Kościół katolicki, któremu zabrano ok. 155 tys. hektarów ziemi. Zakładała, że ze środków Funduszu będą korzystać tylko Kościoły, którym odebrano majątek. Obecnie jednak jego beneficjentami są wszystkie zarejestrowane po 1989 r. związki wyznaniowe RP. Warto dodać, że nie chodzi o dobra zabrane Kościołowi z naruszeniem tej ustawy. W tej sprawie po 1989 r. istniała możliwość restytucji przez postępowanie przed Komisją Majątkową. Grabież dóbr martwej ręki, ponieważ odbyła się w majestacie prawa PRL, nie podlegała żadnym restytucjom. Pierwotnie zakładano, że znacjonalizowany w 1950 r. majątek nie będzie sprzedawany, ale państwo wygospodaruje z niego środki przeznaczone na wsparcie dla Kościołów i związków wyznaniowych. Faktycznie jednak zabrane dobra martwej ręki zostały włączone do Państwowego Zasobu Ziemi, bez szczegółowej ewidencji i ustalenia wysokości dochodów z tych dóbr. Kościół ani grosza z tego tytułu nie otrzymał, a Fundusz Kościelny opierał się wyłącznie na dotacjach budżetowych. Do 1989 r. pochodzące z niego środki były wykorzystywane w znacznym stopniu dla wsparcia kolejnych mutacji środowiska „księży patriotów”, które miało Kościół rozbijać od środka.
Nowe funkcje Funduszu.
Ten stan zmienił się w 1989 r. Fundusz Kościelny zaczął wreszcie wypłacać ubezpieczenia dla osób duchownych wszystkich wyznań oraz w niektórych wypadkach wspomagać kościelne dzieła charytatywne i remonty świątyń. Nadal jednak nie posiada osobowości prawnej i działa w strukturze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Korzysta z dotacji budżetowej, która wynosi obecnie ok. 100 mln zł rocznie, dla wszystkich Kościołów i zarejestrowanych związków wyznaniowych w naszym kraju. 90 proc. środków Funduszu przeznaczonych jest na dofinansowanie składki na ZUS. Dopłaty obejmują dofinansowanie 80 proc. składki emerytalno-rentowej i wypadkowej duchownych, którzy nie są płatnikami podatku dochodowego od osób fizycznych, np. z tytułu pracy w szkole, natomiast płacą zryczałtowany podatek dochodowy od przychodów osób duchownych. W całości Fundusz pokrywa składki członkom zakonów kontemplacyjnych i misjonarzom za okres ich pracy na misjach oraz wśród Polonii, co gwarantuje im emeryturę na najniższym poziomie. Fundusz wspiera także doraźnie prowadzone przez Kościół placówki charytatywne oraz niektóre prace konserwatorskie oraz remonty zabytków sakralnych.
W 2008 r. pisałem krytycznie o Funduszu, jako ostatnim postkomunistycznym relikcie stosunków Kościół–państwo, postulując jego likwidację w zamian za objęcie Kościoła ustawą reprywatyzacyjną. Uzyskane z tego tytułu środki umożliwiłyby Kościołowi odcięcie się od państwowych dotacji i prowadzenie samodzielnej polityki finansowej. Ustawy reprywatyzacyjnej jednak nie ma, a znane jej założenia Kościoła nie obejmują. Wygląda więc na to, że szykuje się kolejna awantura wokół projektu SLD, a pozytywnych rozwiązań jak nie było, tak nie ma.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski