Zapisane na później

Pobieranie listy

Jak się spowiadać z in vitro?

Przypominaniu prawdy o grzechu musi zawsze towarzyszyć przypominanie prawdy o przebaczeniu. Dotyczy to również osób, które zdecydowały się na in vitro i dziś czują się napiętnowane.

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 44/2010

dodane 09.11.2010 20:13

Do naszej redakcji przyszedł list, który zwraca uwagę na ważny wymiar sprawy in vitro, który w ferworze aktualnej walki o ustawę sejmową może umknąć naszej uwadze. „Jak mam spowiadać się z tego, że mam dziecko poczęte w wyniku zabiegu in vitro?” – pyta autor listu.

Mam żałować, że mam dziecko?
Oto jego opowieść. „Jestem bezpłodny. Po ślubie staraliśmy się o powiększenie rodziny, a gdy to nie udawało się, wybraliśmy się do lekarza. Jednego, drugiego, kolejnego. Starania o dziecko moja żona znosiła coraz gorzej psychicznie. I wtedy któryś z lekarzy orzekł, że pozostaje tylko in vitro. O naprotechnologii nikt nam nie powiedział. Kilka lat temu być może sami nie wiedzieli. Wiedziałem, że Kościół jest przeciwny tej metodzie, choć moja wiedza była cząstkowa. Myślałem, że chodzi tylko o zabijanie nadliczbowych embrionów. Zadzwoniłem więc do kliniki i powiedziałem, że zgadzamy się na in vitro, ale bez mrożenia zarodków i z zapłodnieniem tylko tylu, ile będzie następnie transferowanych. W międzyczasie zadzwoniłem do księdza, o którym słyszałem, że jest specjalistą od bioetyki, i zakonnika, który zajmuje się rodzinami w trudnych sytuacjach życiowych.

Zapytałem też księdza w konfesjonale. Zadałem to samo pytanie: czy jest coś złego w in vitro, gdy nie dochodzi do zabijania dzieci? gdy nie ma nadliczbowych embrionów? Powiedzieli mi, że nie. Dzisiaj mamy rodzinę. Nasze dziecko ma już ponad 6 lat, jest rezolutne i inteligentne. Jesteśmy szczęśliwi i myślimy o adoptowaniu kolejnego. A ja słyszę, że jestem złym człowiekiem, że uprawiam bardziej wyrafinowaną aborcję. Że osoby takie jak ja są na skraju Kościoła. Temperatura rośnie, bo debata się zaostrza. Za chwilę usłyszę, że zasługuję na ekskomunikę. A może zasługuję? W ogóle nie rozumiem argumentów o tym, że in vitro to odarcie z tajemnicy, że to zabieg techniczny bez miłości. Czy osoby, które tak twierdzą, wiedzą, jakie męki trzeba przejść i jaką miłością wzajemną małżonkowie muszą się wykazać, by całą tę procedurę przetrwać? Jestem wdzięczny Bogu, że mam dziecko. Co wieczór modlimy się z żoną, z nim i dziękujemy za kolejny dzień, jaki dostaliśmy razem”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..