Branża aborcyjna kwitła w USA już w… XIX wieku. Wtedy jednak udało się to zjawisko poskromić. W walce z aborcją bardzo zasłużyły się gazety, w tym „New York Times”, który dziś ma zupełnie inne, proaborcyjne oblicze.
Aborcja w XIX w. była w USA zupełnie otwartym przedsięwzięciem komercyjnym. Pomiędzy rokiem 1830 a 1880 aborcjoniści swobodnie reklamowali swoje usługi i stworzyli prosperującą branżę. Nachalne techniki marketingowe zaszkodziły jednak wtedy przemysłowi aborcyjnemu. Po latach aborcyjnego boomu Ameryka wprowadziła bowiem praktyczny zakaz aborcji, który przetrwał
100 lat.
Aborcyjne imperium Madame Restell
Około roku 1830 praktykowanie aborcji było szeroko stosowane, a na początku lat 40. XIX w. stała się ona usługą oferowaną na wolnym rynku. Jej reklamy były nie tylko powszechne, ale nawet preferowane przez prasę, która liczyła na znaczne przychody reklamowe. Ogłoszenia pojawiały się w gazetach miejskich, tygodnikach, publikacjach specjalistycznych czy popularnych magazynach. „Boston Daily Times” drukował codziennie anonse kilku aborcjonistów jednocześnie: dr. Carswella, dr. Louisa Kurtza, dr. Dowa, Madame Restell czy Sleeping Lucy. Ta sama gazeta publikowała reklamy środków poronnych Madame Restell, Madame Drunette, dr. Petera French czy dr. Melveau. Niektórzy aborcjoniści reklamowali się w sekcjach anonsów osobistych i jasnowidzów. Reklamy były w pełni zrozumiałe, nie uciekano się do aluzji czy innych trików.
Bezsprzeczną królową rynku aborcyjnego była ukrywająca się pod pseudonimem Madame Restell brytyjska imigrantka Ann Lohman, która zaczęła przeprowadzać aborcje na skalę komercyjną pod koniec lat 30. XIX w. Pozostały one dla niej lukratywnym zajęciem do późnych lat 70. Jej mąż, Charles R. Lohman (korzystający z pseudonimu A.M. Mauriceau), stworzył z nią rodzinny biznes. W swojej książce „The Married Women’s Private Companion” otwarcie propagował aborcję, pisząc – tak samo, jak robią to aktywiści aborcyjni dzisiaj – że aborcja jest bezpieczna w porównaniu z porodem. Lohman sprzedawał wysyłkowo środki poronne po 5 dolarów za pudełko. Miały one wywołać bezbolesne poronienie w ciągu trzech dni. Jego żona, Madame Restell, także sprzedawała podobne pigułki, których autentyczności pieczołowicie strzegła, własnoręcznie podpisując każde opakowanie. Pomimo tego, że była kilkakrotnie aresztowana, jej biznes nie doznał większego uszczerbku, podobno dzięki łapówkom, które bez problemu mogła płacić. Była przecież właścicielką wielu klinik aborcyjnych (sprzedawane pigułki nie zawsze były skuteczne): w Newark, Providence, Bostonie, Filadelfii i pięciu w samym Nowym Jorku. O skali rozmiarów jej działalności świadczy fakt, że wydawała 60 tys. dolarów rocznie na samą reklamę. Ostentacyjnie obnosiła się ze swoim bogactwem, paradując w diamentach i jedwabiach, jeżdżąc na codzienne przejażdżki pięknym powozem konnym i chwaląc się czteropiętrową rezydencją na Piątej Alei. Popełniła samobójstwo, podrzynając sobie gardło w przeddzień procesu w 1878 r.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Natalia Dueholm, dziennikarka z USA