Angielska krzyżówka

Jeden lokator Downing Street 10 w Londynie to już historia. Wielka Brytania ma pierwszy od II wojny światowej rząd koalicyjny.

Takiego napięcia nie było na Wyspach od blisko 70 lat. Mimo wygranej w wyborach Partii Konserwatywnej Davida Camerona, do końca nie było wiadomo, kto zostanie nowym premierem. Konserwatystom (torysom) zabrakło bowiem 20 głosów w Izbie Gmin (niższej izbie parlamentu), by móc samodzielnie utworzyć rząd. Przegrana Partia Pracy (laburzyści) chciała wykorzystać okazję, by pozostać przy władzy i kusiła koalicją zajmujących trzecie miejsce Liberalnych Demokratów.

Do pełnej większości musieliby jednak pozyskać również mniejsze partie narodowe ze Szkocji, Walii i Irlandii Północnej (tworzących, wraz z Anglią, Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii). Poza tym byłby to rząd narażony na ciągły atak, bo faktycznie i laburzyści, i liberałowie uzyskali w sumie tylko kilka miejsc więcej w parlamencie niż sami konserwatyści. Sytuacja wydawała się patowa. W końcu jednak doszło do zawarcia historycznej koalicji konserwatystów z liberalnymi demokratami. David Cameron został najmłodszym premierem rządu Jej Królewskiej Mości od 200 lat, a Nick Clegg, szef liberałów, otrzymał tekę wicepremiera. Czy ta polityczna krzyżówka ma szansę przetrwać pięcioletnią kadencję?

Rowerzysta z Kensington
„Podziwiam Margaret Thatcher, ale nie jestem thatcherystą”, mówi o sobie David Cameron. Potomek króla Wilhelma IV, absolwent elitarnego liceum Eton oraz licencjat filozofii, politologii i ekonomii w Oxfordzie. Mieszkańcy prestiżowej dzielnicy Kensington w Londynie przyzwyczaili się już do widoku lidera torysów, wyjeżdżającego codziennie na rowerze do pracy. Kilka metrów za nim snuła się zawsze czarna limuzyna z ważnymi dokumentami. Ta symboliczna deklaracja nowego premiera o Margaret Thatcher dobrze oddaje ewolucję, jaką pod jego przywództwem przeszła Partia Konserwatywna. To również tłumaczy, dlaczego w ogóle było możliwe zawarcie koalicji z partią, która ideowo o wiele bliższa jest laburzystom.

Współczesny konserwatyzm brytyjski, pomijając tradycyjnie sceptyczny stosunek do integracji Europy, ma więcej wspólnego z socjaldemokratami niż z dogmatami Żelaznej Damy. David Cameron sprawnie przejął język dotychczas zarezerwowany dla lewicy. Nie tylko nie krytykował, ale wręcz chwalił szczodrość w wydatkach budżetowych. Mimo deklaracji wolnorynkowych coraz bardziej zaczął przechodzić na pozycje państwa opiekuńczego. Oczywiście dramatyczna sytuacja gospodarcza Wielkiej Brytanii zmusi go teraz do rewizji wielu poglądów. Ogromny deficyt budżetowy zmusi go do cięć w wydatkach socjalnych. A jednocześnie – co już zapowiedzieli wspólnie nowi koalicjanci – nieuniknione jest podwyższenie podatków. Wszystko, jak mówią, po to, by uniknąć scenariusza bankrutującej Grecji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina