Tragedia smoleńska stała się symbolem, wyrażającym podstawowe wartości jak patriotyzm, wspólnota czy szacunek do innych. Nie należy jej banalizować ani upartyjniać.
W niektórych komentarzach po tragedii pojawiał się ton, aby nie dopatrywać się w niej głębszego sensu, nie przypisywać jej szczególnej symboliki. Stanowczo nie zgadzam się z takim podejściem. Sposób, w jaki Polacy przeżywali żałobę, pokazuje, że dramat ten stał się symbolem narodowej wspólnoty.
Banalizacja ofiary
Po szoku, jaki niemalże wszyscy przeżyliśmy, po tragedii pod Smoleńskiem, zaczęły się pojawiać próby opisania znaczenia tego dramatu. Choć dominował nurt żałoby, powagi wobec śmierci czy szukania w niej sensu, pojawiły się także głosy odzierające ten dramat z głębszych znaczeń. Psycholog Wojciech Eichelberger w radiu TOK FM nie miał wątpliwości, że „stało się coś bardzo głupiego”, że „w tej sprawie nie ma żadnego heroizmu. To wypadek komunikacyjny, popełniona jakaś pomyłka, ludzki czynnik”. Posunął się nawet dalej i ocenił: „gdyby nie skrajnie tragiczne okoliczności tego zdarzenia, to można powiedzieć, że nastąpiła wymiana kadr”. Filozof Piotr Balcerowicz w tej samej rozgłośni odmawiał sensu ofierze osób, które zginęły pod Smoleńskiem.
„Ofiara ma sens, jeżeli ktoś dokonuje jej świadomie i w jakimś celu. To była podróż, której celem było oddanie hołdu tym, którzy zginęli w Katyniu. Z tą podróżą nic więcej się nie wiązało. To była po prostu katastrofa lotnicza” – dowodził. Gdyby przyjąć taką definicję ofiary, trzeba odrzucić całą koncepcję Holocaustu czy martyrologii innych narodów niszczonych w czasie II wojny światowej, bowiem sens ich ofiary został zdefiniowany przede wszystkim przez potomnych na podstawie motywów, jakimi kierowali się oprawcy. Niektórzy nie mogli też pogodzić się ze sposobem, w jaki Polacy przeżywali śmierć. Wicenaczelny „Gazety Wyborczej” Piotr Pacewicz tak opisywał narodową żałobę: „śmiertelny karnawał”, „wielka dawka emocji, całe to rozedrganie, pomieszane z obrzędowością”. Każdy może wyrażać swoje opinie, ale mam przekonanie, że próba takiego opisu tragedii nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jest wprost przeciwnie, w dniach żałoby doszło do powstania ważnego symbolu narodowego.
Sens ofiary
W historii narodów są wydarzenia, które wyznaczają jego istotę, symbolizują określone wartości, są punktem odniesienia dla zrozumienia jego tożsamości. W ostatnich latach do takich wydarzeń na pewno należał pontyfikat Jana Pawła II i powstanie „Solidarności”, teraz doszła śmierć i żałoba po ofiarach tragedii w Smoleńsku. Polacy są narodem, który takich drogowskazów potrzebuje. Nie po to – jak nam się zarzuca – aby oddać się romantycznym marzeniom oderwanym od rzeczywistości, ale aby inspirować się symbolami, a potem żmudnie w ich imię pracować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński