Najpierw było niedowierzanie, brak słów. Potem modlitwa, mnóstwo pytań. I zbudzona nieszczęściem solidarność Polaków, współczucie Rosjan i świata. Nadzieja mówi: Bóg nawet z największego zła może wyprowadzić dobro.
Zadzwoniła komórka. Siedziałem w pociągu z Warszawy do Katowic. Pasażer wyszedł z przedziału na korytarz. Już po chwili wrócił. – Panowie, stała się straszna rzecz, prezydent nie żyje, samolot roztrzaskał się pod Katyniem, wszyscy zginęli. „Nie ma gdzie się schować/ Po otrzymaniu takiej wiadomości/ W naszych mieszkaniach nie ma prywatnych kaplic/ Można tylko na chwilę zamknąć się w łazience/ Usiąść na brzegu wanny i powtarzać/ Jezusie Nazareński Jezusie/ To przecież nie może być prawda” (Prywatnie, ks. Janusz Pasierb).
Rekolekcje?
A jednak to prawda. Nagle wszystko stał się inne. Instynktowanie szukamy pocieszenia, nadziei. Zapalamy znicze, zmawiamy modlitwę, chcemy być razem. Pytamy o sens. Obrazy wraku rozbitego samolotu, lista nazwisk ofiar przeplatają się z obrazami ludzi stojących przed Pałacem Prezydenckim, pod papieskim krzyżem na placu Piłsudskiego, rzucających kwiaty przed samochodem wiozącym trumnę z ciałem Prezydenta. Podczas wieczornej Mszy św. katedra w Katowicach jest pełna. „Otrzyjcie już łzy, płaczący…” – rozbrzmiewa pieśń. Myślę sobie: „Boże, co byśmy zrobili bez Kościoła, bez tej Mszy, bez Ewangelii, bez Ciebie. Dokąd byśmy poszli z naszym bólem, do kogo?”. Ewangelia z drugiej niedzieli wielkanocnej mówi o wątpiącym Tomaszu. Słucham homilii mojego biskupa: „Tomasz domagał się namacalnych dowodów. Wątpił… My też wątpimy. Pytamy: jak to możliwe? Dlaczego ta śmierć? W takich okolicznościach...? Tych pytań jest wiele. Prośmy Jezusa, by nam pomógł wierzyć, tak jak pomógł Tomaszowi. Panie, pomóż nam!”. Telefon od Mamy: „Wiesz, jak denerwuje mnie na co dzień ten nasz naród, ale w takich chwilach, wiesz… jesteśmy naprawdę piękni”. Tak, staliśmy się inni, Polska stała się inna. Ufam, lepsza. Śmierć jest przedziwną nauczycielką życia. Wymagającą. Skuteczną do bólu. Uczy, że każdy dzień życia może być ostatnim. Uczy, że każde ludzkie życie jest bezcennym darem, że nie wolno go marnować, że trzeba je chronić od nieszczęścia.
Jesteśmy znowu bardziej razem i bliżej Boga. Tak jak wtedy, pięć lat temu, kiedy zostawił nas Jan Paweł II. „Wierzę, że tragiczne wydarzenia, że ten narodowy pogrzeb, zbliży nas, Polaków, do siebie. Zbliży i pomoże patrzeć we wspólnym kierunku nie tylko przez najbliższe dni narodowej żałoby, ale przez miesiące i lata troski o Polskę, wspólnej troski o dobro naszej ojczyzny” (abp Kazimierz Nycz). Zobaczyliśmy zupełnie inaczej tych, którzy odeszli. Zwłaszcza Prezydenta. Tu i ówdzie pojawia się nieśmiało żal, wyrzut sumienia za krzywdzące opinie, za niedocenianie dobra. „To znowu jakieś rekolekcje, zwłaszcza dla odpowiedzialnych za Polskę” (abp Damian Zimoń). Chcę w to wierzyć, choć 5 lat temu też mieliśmy nadzieję, że będzie inaczej. Wytrzymaliśmy nie za długo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz