McDonald’s oferuje zbójnickie kanapki z oscypkiem. Noszenie portek z parzenicami nie jest już żadnym obciachem. Takiej ekspansji podhalańskiej kultury nie pamiętają najstarsi górale. Nawet ci w karczmach góralskich… pod Piotrkowem i w Sopocie.
Jasełka w przedszkolu, do którego chodzi mój syn. Do szopy maszerują szczerbaci pasterze. Dziwnym trafem (jak taki szczegół mógł umknąć Ewangelistom?) wszyscy dzierżą w rączkach ciupagi i ubrani są w serdaki. Boże Narodzenie w telewizorze? Obok obowiązkowej „Szklanej pułapki” i osamotnionego w domu Kevina na podhalańską nutę kolędy rżnie kapela spod Tatr. Nie ma Kaszubów ani Ślązaków.
W telewizji oglądam program o Katowicach. Po swym mieście oprowadza Kamil Durczok. Pod koniec zaprasza wszystkich do swej ulubionej restauracji. Na krupnioki? Nie. Siedzi w karczmie góralskiej.
Czy możemy sobie wyobrazić McDonalda, który serwuje podlaską kiszkę ziemniaczaną albo choćby sejneńskie kołduny? Przebojem tej zimy były kanapki zbójnickie. Z nieśmiertelnym oscypkiem.
Wojewoda śląski przyjmujący interesantów w regionalnym stroju? Albo władze Łomży paradujące w ubiorze kurpiowskim? Śmiech na sali. Na Podhalu to norma. Pawie pióra i stroje regionalne Krakowiaków młodzi znają raczej z etykiet piwa. Z tytułu „Krakowiacy i górale” zostali jedynie górale. Podhalańscy. Dlaczego jako jedyna polska grupa etnograficzna mają tak potężną siłę przebicia?
Ale Podhale!
Drugi rok z rzędu odwiedzając Karnawał Góralski w Bukowinie Tatrzańskiej, przecieram oczy ze zdumienia. Od rana do wieczora grają regionalne kapele. Na scenie Siuhaje z Poronina. Średnia wieku poniżej dwudziestu lat. Podhale nie pachnie skansenem. – Aż 95 proc. chłopaków przystępuje do bierzmowania w strojach regionalnych – opowiada ks. Tadeusz Juchas, proboszcz sanktuarium w Ludźmierzu. Coraz częściej zdarzają się niemowlaki, które niesione są do chrztu… w maleńkich kierpcach. Takiej „nowej tradycji” nie pamiętają najstarsi górale! I pomyśleć, że jeszcze 30 lat temu noszenie portek z parzenicami pachniało cepelią. Etnolodzy podniecają się tym, że w Dąbrówce Wielkiej w czasie Bożego Ciała kilkanaście kobiet paraduje w śląskich strojach. 6 czerwca 1997 roku 30 tys. górali w tradycyjnych ubiorach padło na kolana, witając papieża pod Wielką Krokwią. To robi wrażenie. „Siła w nos, góralach, nie w granitu skale,/ Rozum zaś w historii i w tradycji chwale” – śpiewały Trebunie Tutki. I nie były to jedynie pobożne życzenia.
Moda po zbóju!
Na karnawale góralskim w Bukowinie gra kapela za kapelą. Same naturszczyki. To fenomen. O muzyce łemkowskiej wielu Polaków dowiedziało się dzięki Orkiestrze św. Mikołaja (z Lublina!) i Chudobie (z Wrocławia!). Na własne oczy widziałem, jak na ubiegłorocznym Kermeszu Łemkowskim w Olchowcu grała lubelska kapela Drewutnia. Na Podhalu grają Podhalanie. Jeden z wykształconych muzyków próbował grać w jednej z góralskich kapel w Zakopanem, ale po jakimś czasie usłyszał: Wis, Jędrek, tyś nie jest nos...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz