Biznes – reaktywacja

Grupa biznesmenów założyła spółkę o nazwie takiej, jak firma dawno już nieistniejąca. Następnie kupiła od kolekcjonerów stare obligacje i… zażądała zwrotu 30 proc. powierzchni Katowic. Do akcji wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Katowice chciała zrujnować spółka Giesche SA. Oryginalna spółka Giesche SA była jednym z największych przedsiębiorstw przemysłu ciężkiego w międzywojennej Polsce. Należały do niej kopalnie (węgla, ołowiu i cynku), huty, zakłady chemiczne, a nawet fabryka porcelany. Siedzibą spółki były Katowice, ale właścicielem Amerykanie. Niemcy po plebiscycie na Śląsku w 1921 roku swoje udziały w spółce sprzedali za ocean. Giesche była tak bogatą spółką, że dla swoich pracowników wybudowała dwa duże osiedla – Giszowiec i Nikiszowiec. Według niektórych, to dzisiaj najpiękniejsze dzielnice Katowic. Ponadto posiadała nieruchomości w Szopienicach i Zawodziu.

Akcje w ministerstwie
Po wojnie spółkę Giesche (jako niemiecką) znacjonalizowano. Nielegalnie, bo była przecież spółką amerykańską. Gdy w latach 60. XX wieku o swoje upomnieli się Amerykanie (w imieniu akcjonariuszy, którzy posiadali akcje kupione przed wojną), rząd PRL musiał zapłacić 30 mln dolarów odszkodowania. To nie była pełna wartość utraconych dóbr, ale rząd USA zdecydował się podpisać porozumienie o rezygnacji z dalszych roszczeń. Akcje z USA przesłano do Polski i zdeponowano w skarbcu Ministerstwa Finansów.

Ministerialni urzędnicy nie wyrejestrowali spółki, nawet nie zadbali o zniszczenie zdeponowanych papierów wartościowych. Te z czasem z ministerstwa zaczęły wyciekać i pojawiać się w obrocie kolekcjonerskim. Nacjonalizacja była nielegalna z dwóch powodów. Po pierwsze PRL nie miał prawa nacjonalizować spółki amerykańskiej (a jedynie polskie i niemieckie), a po drugie nie miał prawa odbierać nieruchomości (a jedynie zakłady przemysłowe). Za niedopilnowanie tego Polska Ludowa zapłaciła Amerykanom duże odszkodowanie. Ale akcje pozostały, a spółka nie została wyrejestrowana. Nie była notowana na giełdzie, ale jej papiery można było kupić od antykwariuszy i kolekcjonerów.

Nowy i stary Giesche
W połowie 2006 roku do Krajowego Rejestru Sądowego została wpisana spółka Giesche SA. Założyła ją grupa biznesmenów z Pomorza. Jeden z nich znany jest jako kolekcjoner starych dokumentów. Nowa spółka nie miała nic wspólnego z tą, która w Polsce działała w okresie międzywojennym. Nic poza nazwą. Właściciele „nowej” Giesche SA nie byli spadkobiercami dawnych właścicieli magnata przemysłu ciężkiego. Zajęli się jednak skupowaniem starych akcji. „Nowa” Giesche SA zażądała zwrotu należącego do „starej” Giesche majątku. Chodziło o nieruchomości i ziemię. Ponad 30 proc. powierzchni Katowic. Trudno nawet oszacować, jaka jest wartość terenów, o które toczyła się gra. No bo ile kosztuje cała dzielnica?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jan Cichy, dziennikarz naukowy