- Za wodą czy gromnicą skrył się sam Bóg - mówi ks. Jarosław Międzybrodzki, egzorcysta.
Marcin Jakimowicz: Czy diabeł boi się wody święconej?
Ks. Jarosław Międzybrodzki: – Oczywiście. Widziałem to nieraz. Boi się wszystkiego, co jest związane z sacrum, z błogosławieństwem, gdzie został zaproszony Jezus Chrystus czy wezwany Duch Święty.
Czym różni się woda święcona od zwykłej wody z kranu?
– Tym, że zostały do niej przez błogosławieństwo zaproszone łaska i moc samego Boga.
Dlaczego wszechmogący Pan Bóg, przy którym, gdy objawiał się Mojżeszowi, trzęsły się góry, posługuje się kawałeczkiem materiału czy kroplą wody?
– Z prostego powodu. Nie jesteśmy aniołami, lecz ludźmi – istotami duchowo-cielesnymi. Musimy dotknąć znaku. Nie domyślimy się, że ktoś nas kocha, dopóki sam nam tego nie powie albo w jakiś sposób nie okaże. Do wyrażenia tego, co dzieje się w naszym wnętrzu, potrzebujemy zewnętrznego znaku. Może być to wysłana kartka pocztowa, e-mail czy SMS. Bóg, rozmawiając z nami, posługuje się znakami: potężnymi jak Eucharystia, ale i drobnymi – sakramentaliami. Gromnica, woda czy medalik – to znaki niewidzialnej, realnej łaski.
Czy sama woda święcona ma moc, czy związana jest jedynie z wiarą osoby, która jej używa?
– Mówimy, że sakramenty działają ex opera operato, czyli bez względu na wiarę, intencje czy pobożność szafarza. Zawsze jest to żywy Jezus. W przypadku sakramentaliów używamy pojęcia ex opera operantis, czyli: łaska jest zawsze, ale możemy z niej nie skorzystać. Gdy kapłan pobłogosławi medalik, to Pan Bóg jest wierny. Wiele zależy jednak od tego, czy ja to przyjmę. Demony wyczuwają, czy coś jest poświęcone. One to wiedzą. Są na „nie”, ale drżą.
Słyszałem opowieści ludzi, którzy na seansie u wróżki usłyszeli: „Coś mi przeszkadza. Czy ma pani przy sobie medalik? Proszę go natychmiast ściągnąć”.
– Im bardziej zbliżamy się do Złego, tym chętniej pozbywamy się różnych oznak religijnych, medalików, krzyży. Zaczynają nas drażnić, aż po sytuacje, gdy nie jesteśmy w stanie ich znieść. Jak osoby egzorcyzmowane. To nie są ludzie, którzy chodzą po ulicach z pianą na twarzy. Często do manifestacji złego ducha dochodzi dopiero w czasie egzorcyzmów. Wywołują ją często właśnie sakramentalia: woda święcona, medalik św. Benedykta, stuła. Słyszę często: „Zabierz to. Parzy mnie! Pali!”.
Kiedy po raz pierwszy doświadczył Ksiądz tego, że woda święcona ma moc?
– W czasie pierwszych egzorcyzmów. Wcześniej wierzyłem w to, ale na własnej skórze przekonałem się dopiero wówczas. Sakramentalia to narzędzia, które Pan Bóg daje nam do pomocy i ochrony przed złem.
Mamy baaardzo magiczną mentalność. Czym różni się włożony do portfela medalik Benedykta od łuski karpia „na szczęście”?
– Odpowiedź daje Ewangelia. Ludzie śledzą Jezusa, by pochwycić Go na tym, że uzdrowi w szabat. Jezus pokazuje, że możemy zamknąć Pana Boga do prawa, przepisu. Ale wtedy On przestaje być Bogiem. Sakramentalia nie są amuletami, które działają bez względu na to, co sobie o nich myślę. Boga nie da się zamknąć w przedmiocie. Za wodą, świecą, szkaplerzem zawsze kryje się Jego miłość i troska o człowieka. Jeżeli uważamy, że przedmiot działa sam z siebie i nie stoi za nim Pan Bóg, to wówczas staje się to magią.
Znajoma, która omija kościoły szerokim łukiem, wpuszcza co roku kolędę. „Przynajmniej ksiądz poświęci mieszkanie”, mówi. Czy to nie najważniejszy gest wizyty? My zwracamy uwagę na rozmowę, która się nie klei, kopertę…
– O co proszą mnie w pierwszej kolejności zrozpaczeni ludzie, w których domach dzieją się dziwne, niewytłumaczalne racjonalnie rzeczy? – Niech ksiądz przyjdzie i poświęci mieszkanie! – błagają. Nie biegnę od razu. Pytam, czy mieli kolędę. Każdy gest błogosławieństwa, oddania czegoś Jezusowi jest nieprawdopodobnie ważny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz