Głównym problemem obecnej konstytucji jest podzielona władza wykonawcza. Zatem wszystko, co ten podział likwiduje - jest dobre, niezależnie, czy idzie w kierunku kanclerskim, czy prezydenckim.
Pomysł PO wydaje się w tym kontekście bardziej konsekwentny: likwiduje wiele kompetencji prezydenta. Z kolei pomysł PiS – choć sprawia wrażenie, że proponuje model prezydencki – w rzeczywistości jest niekonsekwentny. Jeśli i prezydent, i premier mają dużo władzy – to niczego radykalnie nie zmienia. Śmieszy mnie trochę, gdy ludzie PO twierdzą, że projekt PiS zmierza w kierunku dyktatury.
Z drugiej strony jeżeli prezydent ma być wybierany w wyborach powszechnych – na co w końcu zgadza się PO – to musi mieć jakąś realną władzę. Tymczasem PO chce mu ją odebrać. Uważam, że wszystko jedno, czy będzie system kanclerski, czy prezydencki – byle konsekwentny. Realistycznie patrząc – w Polsce sprawdzi się raczej ten pierwszy, bo cała administracja należy do rządu. Przekazanie całej władzy prezydentowi (czego nie ma wbrew pozorom w projekcie PiS) oznaczałoby zbyt wielką rewolucję w warunkach polskich.
Oba projekty są radykalne. PO – ustrojowo, PiS-u – kulturowo. Problem z projektem PiS polega na tym, że używa języka i terminologii, za pomocą których dzisiaj już nie pisze się konstytucji. To konstytucja mocno ideowa, aksjologiczna, a mało prawnicza. Jest tam dużo treści, które trudno przełożyć na konkretne normy prawne.
Wyjątkiem są zapisy precyzujące ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Obecnie, przy ogólnej normie, interpretacja leży w rękach Trybunału Konstytucyjnego, jak tę normę rozumieć. Doprecyzowanie, że chodzi o życie na każdym etapie, sprawi, że TK będzie tym zapisem związany, co zablokuje możliwość zmiany prawa w tym zakresie na drodze demokratycznej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Dr Artur Wołek, politolog, specjalista w zakresie systemów politycznych i zagadnień konstytucyjnych, wykłada w Wyższej Szkole Biznesu