Terminale internetowe Starlink zapewniają ukraińskiej armii łączność nawet po zniszczeniu sieci telefonii komórkowej.
Historia obecności systemów Starlink na Ukrainie zaczęła się prozaicznie, od twitterowego wpisu premiera Ukrainy, który taką właśnie drogą zwrócił się do Elona Muska:
"Kiedy wy próbujecie skolonizować Marsa, Rosja próbuje zająć Ukrainę! Kiedy wasze rakiety lądują w kosmosie – rosyjskie rakiety atakują ukraińską ludność cywilną! Prosimy Was o dostarczenie Ukrainie stacji Starlink i zwrócenie się do Rosjan o zaprzestanie działań" – napisał wczoraj wicepremier Ukrainy Mychajło Fedorow do Elona Muska na Twitterze.
Amerykański miliarder odpowiedział błyskawicznie:
"Starlinki już działają na Ukrainie. Kolejne terminale w drodze".
Przeczytaj też: System Starlink dostępny już na Ukrainie
Faktycznie dostęp ukraińskich sił zbrojnych do systemów internetu satelitarnego miał niebagatelne znaczenie dla bezpieczeństwa łączności broniącej się Ukrainy. Starlinki zapewniały jej utrzymanie nawet w wypadku zniszczenia przez Rosjan infrastruktury naziemnej. Jednak w ostatnich tygodniach wsparcie Muska dla Ukraińców nie jest już tak jednoznaczne:
"Nie jesteśmy w stanie dalej finansować dostawy nowych terminali dla Ukrainy. Nie możemy też w nieskończoność opłacać tych już przekazanych" - napisał szef SpaceX w piśmie przesłanym do Pentagonu. Według przedstawionych przez przedsiębiorcę wyliczeń koszt dostarczania Starlinków do Ukrainy do końca roku wyniesie 120 mln dolarów, a w kolejnym roku wzrośnie do 400 mln dolarów.
W ostatnim czasie Elon Musk jest krytykowany nie tylko za sprawę Starlinków, ale również za zmiękczanie swojego stanowiska względem rosyjskiej inwazji na Ukrainę: zaproponował m.in. podjęcie negocjacji pokojowych obejmujących m.in. uznanie rosyjskiej władzy na zajętym w 2014 r. Krymie. Biznesmen zaproponował również przeprowadzenie pod nadzorem ONZ nowego referendum na wschodzie Ukrainy, pozostawienie Rosji Krymu i przyznanie Ukrainie "statusu neutralnego", co byłoby zgodne z interesem Rosji, a na co absolutnie nie zgadzają się zaatakowani przez putinowskie wojska Ukraińcy.
wt /rp.pl