Dzik jest dziki, dzik jest zły? To już nieaktualne. Przynajmniej nie w przypadku dzików miejskich, które od kilku lat mieszkają między wysokimi blokami największych polskich aglomeracji.
Dziki, które porzuciły las dla miejskiego życia, to problem Gdańska, Warszawy, Wrocławia, Krakowa i wielu mniejszych miast. Przetrząsają miejskie śmietniki i żebrzą o chleb. Nie wchodzą do ścisłego centrum, gdzie jest za dużo betonu, ale spodobały się im pełne zieleni blokowiska.
Rodzić po miejsku
Jeśli mierzyć to zjawisko ilością filmików, wrzuconych do internetu, to zdecydowanie najwięcej dzików żyje w mieście, które uchodzi za najbardziej zanieczyszczone: w Katowicach. Dziki na tych filmach space-rują sobie pod oknami bloków albo z godnością przechodzą po pasach przez ruchliwe skrzyżowania. I to nie samotnie, ale wielkimi stadami, prowadząc po kilkanaście malutkich, pasiastych warchlaków. Dziki szczególnie upodobały sobie wielkie blokowiska w południowej części Katowic, sąsiadujące z lasami. Jednak nocą były widziane nawet u wlotu do ścisłego centrum, na katowickiej ulicy Wita Stwosza. W zeszłym roku straż miejska odłowiła i wywiozła z Katowic aż 42 dziki. – To były dziki miejskie, im tu było dobrze i absolutnie nie chciały się stąd wynosić do lasu.
Były nauczone od małego pasiaczka, że mieszkają tu – mówi Grzegorz Skurczak, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Katowice. – To zupełnie jak z ludźmi: ktoś przyzwyczajony do życia na wsi źle się czuje w mieście, i na odwrót, mieszkańcowi miasta na wsi przeszkadza błoto i brak chodnika. U tych dzików jest podobnie – dodaje. Większość z odłowionych w mieście dzików trafiło do zamkniętych hodowli. Kilka zostało jednak wywiezionych do lasów odległych od Katowic o 20 km. Przed wypuszczeniem dostały kolczyki, żeby można było je śledzić. – Większość z tych dzików wróciła już po kilku dniach. A jedna ciężarna locha przyszła pół roku później, żeby rodzić w mieście, gdzie sama się urodziła – mówi Grzegorz Skurczak.
Dzik na pasach
Dosyć szeroko znana jest opinia, że od psów bardziej inteligentne są świnie. Mają tylko tego pecha, że są smaczne. Blisko spokrewnione ze świniami dziki, które przeprowadziły się do miast, też udowadniają dziś swój spryt. Niezwykle wygląda zwłaszcza ich przechodzenie przez szosy, po których mkną samochody. Prowadząca stado locha staje przy brzegu jezdni i robi ostrożne kroki w przód i w tył. Na jej widok auta zatrzymują się. A wtedy locha bez pośpiechu przechodzi na drugą stronę. Za nią zabawnie drepcze kilkanaście małych warchlaków, biegną też inne duże dziki. Takie sceny z katowickich dróg można oglądać w internecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak