– Wszystko, co przedstawiano jako zalety traktatu lizbońskiego – większa podmiotowość UE na świecie i nowa polityka energetyczna – na naszych oczach obraca się w pył.
Obiecywano nam podmiotowość międzynarodową, która miała wpływać na nasze poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem z pewnością nie zapewni nam tego wybór najsłabszych z możliwych kandydatów na dwa główne zewnętrzne stanowiska w UE. Wybrano osoby, których zaletą jest to, że nie wadzą nikomu.
Nawet najbardziej zaangażowanym zwolennikom tego traktatu nie przeszłoby przez gardło zdanie, że Obama będzie dzwonił do van Rompuya. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, to widać wyraźnie, że traktat nie poprawi sytuacji, bo Unia cały czas będzie szła w kierunku energooszczędności i energii źródeł odnawialnych, natomiast problemy strategiczne, które wiążą się z polityką wobec Rosji, nie będą rozwiązane. Wszystko zostanie po staremu.
Z naszego punktu widzenia traktat niesie ryzyko, że decyzje w Unii częściej niż dotąd będą podejmowane większością kwalifikowaną, co oznacza, że polski punkt widzenia łatwiej będzie pominąć. Kiedy system głosowania podwójną większością wejdzie w życie, przed Polską będą poważne wyzwania. Będziemy musieli budować obóz dużo szerszy niż do tej pory, bo blokowanie decyzji niekorzystnych dla Polski będzie dużo trudniejsze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
mówi Konrad Szymański, europoseł PiS