Polski Związek Piłki Nożnej kończy 90 lat. Wszystko wskazuje na to, że radość z jubileuszu zamknie się tylko w kamiennym kręgu działaczy.
Ilekroć widzę na szklanym ekranie zadowolonych z siebie działaczy piłkarskich, przypomina mi się spektakl telewizyjny „Nóż w głowie Dino Baggio”. W satyrze Marka Piwowskiego związkowi dygnitarze powtarzali niczym mantrę słowa: „dobro polskiej piłki”. Dzisiaj też wszyscy chcą „dobra polskiej piłki”. Chcą tego działacze, politycy i prokuratorzy. I wreszcie kibice, którzy albo bojkotują występ swojej drużyny, albo znów piszą list z prośbą o pomoc do Michela Platiniego i Seppa Blattera. I choć każdy przecież wie, co dolega polskiej piłce, trudno dostrzec, by jej stan ulegał poprawie.
Koniec PZPN?
Czy podczas meczu Polska–Słowacja Stadion Śląski świecił pustkami z powodu kiepskiej pogody czy bojkotu grupy kibiców? Zdania są mocno podzielone. Dziś jednak nawet przedstawiciele władz PZPN przyznają, że pojawił się problem. Bo protest internautów na www.koniecpzpn.pl nie zakończył się wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w Chorzowie. Na stronie zalogowało się ponad 300 tys. osób, a 24 października przy siedzibie PZPN oraz w pobliżu okręgowych związków piłki nożnej zapłonęły… znicze. Protestujący domagają się zmiany zarządu związku oraz reform. – „Akcją znicz” chcieliśmy odpowiedzieć na zarzut władz związku, że jesteśmy małą grupką, która boi się ujawnić – wyjaśnia Filip Gieleciński, rzecznik inicjatywy.
– Złożyliśmy też w sądzie wniosek o rejestrację Stowarzyszenia Obrońców i Sympatyków dla Polskiej Piłki. – Do grudniowego zjazdu delegatów PZPN jest coraz mniej czasu, dlatego będziemy namawiali do zmian osoby na najniższych szczeblach związku. Użyjemy wszelkich form nacisku – zapowiada Gieleciński. Trudno dziś podejrzewać, by mogło dojść do spotkania obu stron. Z ust związkowych prominentów padały przecież porównania protestu kibiców do terroru. – Spotkanie? Możemy porozmawiać, ale to i tak niewiele da – przyznają z kolei organizatorzy bojkotu. – Władze związku nie mogą się spotykać z ludźmi przypadkowymi. To na razie tylko twarze medialne i nie wiadomo, kto za nimi stoi – tłumaczy rzecznik PZPN Janusz Atlas. Jak zapewnia, rozmowy będą możliwe, gdy protestujący zwrócą się do związku jako zarejestrowane stowarzyszenie.
Napiszmy list
Twórcy strony „Koniec PZPN”, jak sami przyznają, są fanami przede wszystkim reprezentacji Polski. – Ale dołączają do nas aktywni kibice klubowi – zaznaczają. Planują też współpracę ze stowarzyszeniami polskich kibiców. – Na razie to dla nas zupełnie anonimowe osoby, dlatego przyglądamy się temu protestowi z boku – mówi o pomysłodawcach akcji Krzysztof Markowicz, prezes Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców i szef stowarzyszenia kibiców Lecha Poznań. Jak przyznaje Markowicz, rozmowy przedstawicieli kibiców z władzami PZPN i Ekstraklasy odbywają się regularnie i dotyczą głównie tego, co dzieje się na meczach ligowych. W ostatnim okresie fani z działaczami spotkali się trzy razy. Przedmiotem takich rozmów są m.in. sprawy dotyczące oprawy meczów czy cenzury na stadionach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Sacha