Z ks. prof. Piotrem Morcińcem (Uniwersytet Opolski), autorem obszernej pracy naukowej o obchodzeniu się z ludzkimi zwłokami, rozmawia Jarosław Dudała
Jarosław Dudała: Dylemat pierwszy: pochówek tradycyjny czy kremacja?
Ks. Prof. Piotr Morciniec: – Kościół zaleca pochówek tradycyjny, a kremację jedynie dopuszcza.
Dlaczego?
– Za pochówkiem tradycyjnym stoi 20 wieków tradycji, nauczanie Biblii i chrześcijańska wizja zmartwychwstania. Poza tym zgoda na kremację otwiera drogę do dziwactw, które nie mają nic wspólnego z godnym traktowaniem zwłok, na przykład do robienia z prochów ceramiki czy malowania nimi obrazów. Skrajnością jest palenie zwłokami w ciepłowni (w Szwecji).
A jeśli ktoś chce, by jego prochy były rozsypane? Albo zakopane gdzieś nad urokliwym jeziorem?
– Za taką decyzją stoi często pewien światopogląd, wizja wieczności lub jej braku. Rozsypywanie prochów to wyraz panteizmu, synkretyzmu religijnego: próba wejścia na nowo w obieg życia, powrót do żywiołów. Część społeczeństwa jest wyobcowana z chrześcijaństwa i poszukuje surogatu nieśmiertelności.
To znaczy, że jeśli ktoś chce być pochowany w nietypowy sposób, to popełnia grzech?
– Nie chodzi o myślenie w kategoriach grzechu, ale o szacunek i postępowanie adekwatne do wyznawanej wiary.
Rozpowszechnienie kremacji to skutek braku miejsc na cmentarzach. A budowa nowych kosztuje.
– Jeśli chodzi tylko o miejsce, to proszę zacząć od rozebrania Powązek! Przyszłość potrzebuje pamięci i za to płaci się pewną cenę. W tym kontekście obserwacja dotycząca Niemiec: z oszczędności miejsca i kosztów propaguje się kremację i kolumbaria, natomiast nikt nie próbuje zamykać cmentarzy dla zwierząt.
Niektórzy wybierają kremację, bo ich rodzin nie stać na zwykły pochówek.
– W takiej sytuacji trudno znaleźć kontrargument. To smutne, że ktoś takie decyzje podejmuje z biedy. Ale chyba częstszy jest inny problem. Biskupi niemieccy zwracają uwagę, że kremacja jest wybierana z powodu rozczarowania relacjami społecznymi. Ludzie mówią: „Nikt nie zatroszczy się o mój grób”. W Pradze i w Kopenhadze 90 proc. prochów grzebana jest anonimowo – nikogo one nie interesują.
Z kremacją wiąże się też problem psychologiczny. Jeśli rodzina otrzymuje tylko urnę z prochami zmarłego, to pojawiają się emocjonalne trudności z przeżywaniem żałoby. Psychologia mówi, że żałoba rozpoczyna się w zetknięciu z ciałem zmarłego. Z ciałem, nie z pudełkiem z prochami.
A jeśli ktoś chce być skremowany w obawie, że mógłby być pochowany w stanie śmierci klinicznej?
– Normalnie funkcjonująca medycyna daje gwarancję, że do tego nie dojdzie. A kto zapewni, że przy kremacji nie dojdzie do spalenia osoby żywej?
Niektórzy chcą zwęglić szczątki swych bliskich, żeby zrobić z nich sztuczny diament…
– … i mówią: „teraz ta ukochana osoba już zawsze będzie z nami”. To jest wyraz wiary w materialną – „diamentową” lub „plastikową” (przy plastynacji) wieczność, czyli brak wiary religijnej. Można preparować ciała zmarłych krewnych i robić z nich domową galerię, która pozostanie w domu na zawsze, ale to jest tylko erzac wiary w życie wieczne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.