„Stypendystom ukazujemy wartość życia chrześcijańskiego, może jest to życie trudniejsze, ale piękniejsze. A młodzi to są maksymaliści – wszystko albo nic” – mówi KAI ks. Dariusz Kowalczyk, prezes „Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Fundacja od 22 lat wspiera niezamożną a zdolną młodzież ze wsi i małych miejscowości. Oferuje swoim podopiecznym coś znacznie więcej niż tylko wsparcie finansowe. Pod hasłem "Blask prawdy" 15 października obchodzony będzie XXII Dzień Papieski - coroczne wydarzenie organizowane przez Fundację.
Dorota Giebułtowicz (KAI): Jakie są założenia programu stypendialnego fundacji?
Ks. Dariusz Kowalczyk: Idea fundacji – wspierania uzdolnionej młodzieży z małych miejscowości trwa od 22 lat i wcale się nie zdezaktualizowała. Nasz program zaczyna się w 2. semestrze VII klasy. To bardzo ważny moment w życiu młodego człowieka – decydujący dla przyszłego życia i perspektyw zawodowych.
Stypendium to nie tylko pakiet socjalny, ale też formacyjny i naukowy. Przeznaczone jest dla tych, którzy chcą się rozwijać, aby mogli wybrać szkołę średnią spełniającą ich aspiracje i uzdolnienia, a później odpowiednie studia.
Drugi aspekt to pomoc formacyjna: wychowujemy naszych stypendystów w duchu wartości św. Jana Pawła II. Sama osoba papieża, szczególnie jego dzieciństwo i młodość, jest dla nich niezwykłą inspiracją. Do elementów formacji na obozach należy codzienna modlitwa, brewiarz, Eucharystia, adoracje i czuwania, spowiedź oraz dużo śpiewu i budowanie wspólnoty. Oferujemy im także pomoc mentorską, tutorską [z ang. tutor – nauczyciel – przyp. KAI].
Uczniowie przed podjęciem decyzji o wyborze uczelni wyższej biorą udział w obozach wakacyjnych, podczas których stypendyści-studenci oraz absolwenci doradzają im, pomagają rozeznać uzdolnienia, opowiadają, z jakimi trudnościami sami musieli się zmierzyć i jak je pokonali. Przytoczę choćby jeden przykład: jedna ze stypendystek skończyła ten sam kierunek studiów, co jej wychowawczyni, dziś absolwentka fundacji, i teraz obie pracują w tej samej kancelarii prawnej.
KAI: Ile osób wspiera obecnie fundacja?
– Mamy około 2 tysięcy stypendystów, z czego połowa to uczniowie przed maturą, a druga połowa to studenci. Obecnie zmienił się model studiowania, młodzi po 3. roku studiów bardzo często podejmują pracę. W takim wypadku deklarują: będziemy brali udział w formacji, uczestniczyli w spotkaniach i obozach, ale za pieniądze dziękujemy. Co roku program kończy ok. 200 osób, ale dzięki temu, że pewna liczba studentów rezygnuje ze wspomnianego wsparcia materialnego, możemy przyjąć 300 nowych osób.
Rokrocznie organizujemy trzy obozy wakacyjne: jeden dwutygodniowy dla uczniów, w którym uczestniczy jednorazowo od 900 do tysiąca osób, drugi tygodniowy dla studentów oraz wrześniowy dla maturzystów. Pierwszy odbywa się w mieście ze względu na to, że uczniowie pochodzą ze wsi lub małych miejscowości i chcemy im pokazać możliwości rozwoju w dużej aglomeracji. Uczestnicy nie mieszkają w jednym miejscu, lecz są rozmieszczeni w akademikach i różnych ośrodkach. Mają wspólne zajęcia na uniwersytetach, ale też każdy dom ma swój własny program zajęć, wycieczek, zwiedzania, warsztatów i wielu innych aktywności. Studenckie obozy organizujemy w plenerze i mniejszych miejscowościach, podobniej jak obozy maturzystów.
KAI: Jak zmienili się młodzi od tego czasu, gdy stworzyliście fundację w 2000 r.?
– Młodość to czas idealizmu, poszukiwania sensu życia, poszukiwania więzi z Bogiem – tu nic się nie zmieniło. Ale też młodzi są dziećmi swojego czasu, wszystkie nowe modele życia i trendy intelektualne oraz kulturowe przez nich „przechodzą”. Moim zdaniem sporym wyzwaniem intelektualnym są obecnie neuronauki, takie jak chociażby kognitywistyka. Ks. prof. Michał Heller powiada, że to zapewne będzie większe wyzwanie dla Kościoła niż teoria ewolucji. Są takie trendy, by całe życie człowieka sprowadzić do reakcji fizyczno-chemicznych, biologicznych czy jedynie psychologicznych czy socjologicznych. Zasygnalizowane trendy naukowe będą wymagały jeszcze bardziej solidnego potraktowania przez teologów. Młodzi ludzie zadają wiele pytań z zakresu relacji nauki i wiary. Wachlarz ich zainteresowań jest naprawdę imponujący.
KAI: Komputeryzacja bardzo zmieniła życie młodych.
– Tak, teraz dostęp do tych straganów z różnymi ideami i ideologiami jest łatwiejszy, a mają one swoją uwodzicielską siłę. Mam wrażenie, że młode pokolenie wyrasta w sporej nieznajomości świata i mechanizmów rządzących życiem. Bo ten lajk: „czy się podobam?” czasem jest czymś najistotniejszym. Budowanie na sobie: bądź atrakcyjny, zbuduj siebie, uwierz w siebie, „sprzedaj” swój wizerunek – to jest projekt, który z konieczności musi skończyć się niepowodzeniem. Ważna jest wiara w swoje możliwości, ale to nie wszystko. W tym świecie urządziliśmy im tysiące rankingów, więc ciągle podlegają ocenie. Poza tym zauważam wśród młodych duże skupienie na swoich uczuciach: „ja tak czuję”, „postępuję tak, bo tak czuję”. Nie zawsze jest to odpowiednikiem: bo tak myślę, bo taka jest prawda. Jest tu pewne istotne przesunięcie.
Trzeba też pamiętać, że młodych cechuje duża wrażliwość; w kontakcie z nimi należy ważyć każde słowo, oni słuchają uważnie zwłaszcza opinii na swój temat. Trzeba być ostrożnym, by ich nie urazić. Proszę mi wierzyć, to naprawdę trudne zadanie, ale nie możemy się poddawać. Te niezliczone rozmowy w grupie, podczas przeróżnych spotkań czy chociażby górskiej wycieczki są inspirujące. Twórcza dyskusja czy merytoryczny spór to wielka wartość i przyjemność. I nie mam wątpliwości: z ich strony istnieje autentyczna potrzeba.
KAI: A co myślą o Kościele? Co im się nie podoba?
– Widziałem statystyki młodzieży polskiej, w których na pytanie, dlaczego rezygnują z lekcji religii i nie chodzą do kościoła, duży odsetek odpowiadał: „bo mnie to nie interesuje, nie czuję takiej potrzeby”. Rzeczywistość doczesna mocno weszła w ich życie, tak że nie ma przestrzeni mentalnej na pytania metafizyczne i doświadczenie religijne. Młodzi mają tyle do zdobycia, tyle przeszkód do pokonania, muszą zadbać o swój wizerunek w mediach społecznościowych, więc na pytania o Boga nie mają zbyt wiele czasu. Muszą walczyć o czas dla niego. Aż pojawia się pustka.
Jeśli chodzi o Kościół, to jest on dla nich taki, jaka jest ich parafia, grupa katechetyczna, kapłan, siostra zakonna, katecheta czy wspólnota fundacyjna. To jest ich „cały” Kościół.
KAI: Ale stypendyści fundacji to ludzie wierzący?
– Tak, choć wszyscy są jakoś nadal poszukujący. I to jest dobre. Nie pozwala im zatrzymać się w drodze. Rozwija się ich życie i integralnie rozwija się wiara. Zdarzają się kryzysy wiary, które trzeba pomóc pokonać. Ale to nie powinno nas dziwić. Młodość na ogół to burzliwy okres życia. Na naszych obozach wystawiamy skrzynkę, do której można wrzucać pytania anonimowo. W tym roku na jednym z obozów na 130 pytań nie było ani jednego pytania o pedofilię w Kościele. Spodziewałem się ich przynajmniej kilku, a nie było ani jednego! Na rekolekcjach w skrzynkach elektronicznych znalazło się jedno. Natomiast pytań o wiarę i jej rozwój było naprawdę wiele.
KAI: A najczęstsze pytania?
– Jak rozpoznać wolę Bożą w moim życiu? Co jest, a co nie jest Bożą wolą? Ale też częste pytania o współżycie seksualne: np. czy po 18. roku życia muszę się spowiadać z seksu? Bo jestem dorosły. To oczywiście świadczy o jakichś brakach w formacji religijnej, ale pokazuje też kwestie, które ich interesują i jak aplikują to, co oferuje świat, do wymagań wiary i odwrotnie.
Trzeba cierpliwie wyjaśniać stanowisko Kościoła w tych sprawach i tłumaczyć co jest, a co nie jest jego nauczaniem. Ale młodzi fascynują się tym, co dobre. I to jest najważniejszy klucz interpretacyjny! Zdecydowanie! Ukazać, dlaczego wymagania wiary są dobre. Tak robił Wojtyła – św. Jan Paweł II. Nie ukrywał zagrożeń, mówił o nich nawet w dramatycznych słowach, ale w największym stopniu promował wartości, które kosztują. I młodzi go słuchali, jak ojca. Był realistą i zarazem głęboko wierzącym w Boga i człowieka pasterzem.
KAI: Kim dla młodych jest Jan Paweł II?
– Odruchowa odpowiedź niektórych młodych: papież to popularny temat memów. Fakt. Kiedy jednak zaczynamy rozmowę, zmieniają zdanie. Okazuje się, że sami tak nie myślą. Mówią to, co widzą w internecie. Papież jest dla nich ważny. Pierwsi stypendyści go znali, uczestniczyli w emocjonalnych spotkaniach z papieżem podczas pielgrzymek, płakali na jego pogrzebie. Jan Paweł II wywoływał wielką falę pięknych uczuć. Tego wszystkiego po śmierci papieża było naprawdę dużo, czy za dużo – nie wiem. Osobiście wspominam ten czas jako jeden z najpiękniejszych momentów życia.
Wdzięczność wobec Jana Pawła II była szczera, prawdziwa, przemyślana, ale i spontaniczna. Jego nauczanie jest nadal żywe, jeśli się je dobrze zaprezentuje, nie traci niczego ze swej aktualności. Od kilku lat na naszych obozach mamy tzw. „Kwadrans z Janem Pawłem II”, wybieramy fragment kazań i słów, które skierował do młodzieży, i je omawiamy. To do młodych trafia i myślę, że każdy z nich ma kilka swoich ulubionych cytatów.
KAI: Czy fundacja nawiązała kontakty poza granicami Polski?
- Tak, mamy międzynarodowe kontakty. Na jednym z tegorocznych obozów mieliśmy wychowawców z katolickiego uniwersytetu w Mediolanie. Nasi stypendyści założyli kilka lat temu fundację „Dzieło na misji”. Najpierw przeszli długą formację, a później wyjechali do Rumunii, Argentyny, Etiopii, Mongolii jako wolontariusze. Obejmujemy także programem młodzież z państw z Europy wschodniej. Tworzymy więc wspólnotę międzynarodową.
KAI: W jakim kierunku będzie się rozwijała fundacja?
– Określiłbym to krótko: dziś - Ukraina. Od kilku lat przyjmowaliśmy młodzież z państw z byłego Związku Radzieckiego, w tym roku stworzyliśmy dodatkowo 50 stypendiów dla młodych z Ukrainy. To przede wszystkim dzieci z terenów objętych wojną, z domów dziecka i domów poprawczych, czyli skrzywdzeni niejako podwójnie. Pochodzą z różnych tradycji religijnych, są też wśród nich niewierzący, ale poszukujący. „Nie wybierajcie wartości, które nie spełniają największych pragnień waszego życia” – mówił do młodych Jan Paweł II. Dajemy im w Papieżu jasny przykład życia według zasad chrześcijańskich. Pewnie jest to życie trudniejsze, ale zdecydowanie piękniejsze. A młodzi to są maksymaliści – wszystko albo nic. Wierzę, że oni za tym pójdą.
***
Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia” została powołana przez Konferencję Episkopatu Polski w 2000 roku jako wyraz wdzięczności dla Ojca Świętego Jana Pawła II za Jego niestrudzoną posługę duchową na rzecz Kościoła i Ojczyzny. Idea utworzenia Fundacji jako organizacji, której działalność ma upamiętniać pontyfikat Jana Pawła II przez promowanie nauczania papieża i wspieranie określonych przedsięwzięć społecznych, głównie w dziedzinie edukacji i kultury, narodziła się po pielgrzymce Ojca Świętego do Polski w 1999 r.