O lęku, liliach i piciu z ks. Grzegorzem Polokiem rozmawia Barbara Gruszka-Zych
Barbara Gruszka-Zych: Dziś zmienił się obraz rodzin mających problemy z alkoholem.
Ks. Grzegorz Polok: – To już są nie tylko rodziny patologiczne, coraz częściej piją ludzie bardzo zamożni. Warto wiedzieć, że w zeszłym roku w Polsce wydano na alkohol ponad 25 mld złotych, to pokazuje ogrom zjawiska. Zmieniła się też proporcja pijących, piją nie tylko mężczyźni, ale coraz więcej kobiet. Pojawiło się zjawisko pijących bizneswomen. Sięganie po alkohol pomaga w odreagowaniu stresu, to sposób spędzania wolnego czasu, a w wielu przypadkach – wynik rodzinnych przyzwyczajeń. Wnuk, którego dziadek był alkoholikiem, ma trzykrotnie większą szansę na popadnięcie w nałóg niż jego rówieśnik, który miał trzeźwych dziadków. Przerażający jest fakt, że 60 proc. dziewczyn z rodzin uzależnionych od alkoholu obiecuje sobie, że nie wyjdzie za alkoholika, a potem to robi. Mają przetrącony zmysł wybierania, a z drugiej strony wydaje im się, że poradzą sobie z mężem alkoholikiem, bo w domu też udało im się opanować sytuację. Niestety, daje to efekt śnieżnej kuli. Zwykle, jeżeli dzieci z rodzin dysfunkcyjnych zakładają rodziny z małżonkiem uzależnionym i jeśli nie przepracują problemów wyniesionych z dzieciństwa, to prognozy pokazują, że istnieje większe prawdopodobieństwo, że ich dzieci też wejdą w podobne związki.
Dlatego wielu woli zostać singlem?
– Nie chcą zakładać rodzin, żeby nie powtórzyć piekła, które przeszli, albo czują się niezdolni do stworzenia związku.
Czy do śmierci zostaje się dorosłym dzieckiem alkoholika?
– Tak, jeśli wyrosło się w rodzinie z jakąś dysfunkcją. Mówiąc o dysfunkcji, myślę o rodzinach, w których oboje albo jedno z rodziców nadużywa bądź jest uzależnione od alkoholu. Czasem alkohol intensywnie gości w takim w domu, a czasem jest to wypijane przez ojca lub matkę jedno piwo każdego dnia. Ale i jedno, i drugie ma wpływ na ich postawę. Rodziny dysfunkcyjne to też takie, w których nastąpił rozwód, brak jednego z rodziców albo rodzice są, tylko stawiają dzieciom zbyt wysokie wymagania, stali się wobec nich oziębli emocjonalnie. Dzieci nie mają wtedy szansy na pełny rozwój.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych